Czy zaskoczeniem jest to, że w Polsce pojawiło się wewnętrzne zagrożenie zamachem terrorystycznym? Do tej pory podnoszono raczej kwestię zagrożenia zamachem z zewnątrz. Ekspert w zakresie terroryzmu bombowego i jego zwalczania z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas Andrzej Mroczek: - Nie jest zaskoczeniem, że w końcu doszło do takiej sytuacji, bo wcześniej pojawiało się już wiele symptomów. Zagrożenie zewnętrzne ze strony fundamentalizmu islamskiego kreują głównie media. Zagrożenie wewnętrzne w młodym, demokratycznym państwie jest rzeczą jak najbardziej naturalną i zrozumiałą. Tworzą się różnego rodzaju grupy o charakterze ekstremistycznym, radykalizują się i tak jest też z indywidualnymi osobami. Grupa przecież by nie powstała, gdyby nie miała wspólnego celu, wspólnej strategii, opartej na poglądach indywidualnych osób. Wspomniał pan, że pojawiały się już symptomy, że do takiego zagrożenia może dojść. Jakie to symptomy? - Przede wszystkim napływały informacje mówiące o tym, że społeczeństwo się radykalizuje, do tego trzeba dołożyć sytuację gospodarczą, pewne elementy naśladownictwa działania "samotnych wilków" - soloterrorystów. To nie jest zresztą pierwsza sytuacja o charakterze terrorystycznym, która miała miejsce na terenie Polski. W 2005 r. rozłożone zostały ładunki wybuchowe, które później okazały się atrapami. Tamto zdarzenie miało charakter polityczny. Może nie było takich symptomów zagrożenia bezpośredniego jak w chwili obecnej, ale to była kwestia czasu. Należy liczyć się z tym, że może dojść do podobnych sytuacji. Co w pana ocenie wpływa na radykalizację społeczeństwa? - Przede wszystkim ogólna sytuacja globalna, stagnacja gospodarcza, brak pracy. Poza tym negowanie działań rządu czy dwojakie postrzeganie sprawy smoleńskiej. Ludzie motają się pomiędzy tymi informacjami i są bardzo łatwym łupem silniejszych osobowości, które są w stanie ich indoktrynować. W którym środowisku ideowym należy upatrywać potencjalnych zagrożeń na przyszłość? - Motywy działania są naprawdę bardzo różne. W latach 70. XX w. mieliśmy do czynienia z terroryzmem typowo lewackim. W chwili obecnej może on się odrodzić, widzimy przecież, co dzieje się w Grecji, gdzie odradza się ekstremizm lewacki. Na pewno powstały już grupy i dojdzie do eskalacji tej przemocy. - Bez znaczenia jest, czy jest to zagrożenie ze strony ugrupowań skrajnie prawicowych, czy też ze strony lewackiej. Aczkolwiek w chwili obecnej obserwujemy, że bardziej uaktywnione są różnego rodzaju organizacje o poglądach skrajnie prawicowych, nacjonalistycznych, ksenofobicznych, rasistowskich i antysemickich. Monitorowane powinno być teraz to źródło zagrożenia ze strony skrajnej prawicy. Łatwo jest zorganizować zamach w polskich warunkach? Jak w kraju wygląda dostęp do materiałów wybuchowych? - Czym innym jest organizacja zamachu, a czym innym pozyskanie do niego środków. Jeżeli chodzi o to drugie, Polska jest łatwiejszym terenem do działania niż choćby USA czy, przykładowo, Norwegia. W tamtych państwach nie ma możliwości pozyskania takiej ilości materiałów wybuchowych pochodzenia wojskowego. U nas nie stanowi to żadnego problemu. Pozyskany z zalegających w lasach niewybuchów materiał pochodzenia wojskowego z I i II wojny światowej jest odzyskiwany i trafia na rynek. Przygotowanie zamachu bombowego z użyciem materiałów wybuchowych w Polsce nie stanowi żadnego problemu. Jak ocenia pan działania służb w tej sprawie? Czy normalna jest sytuacja, że ta osoba była obserwowana przez blisko rok? - Jak najbardziej. Praca operacyjna przy informacji, która dotyczy potencjalnego zagrożenia wewnętrznego, trwa miesiącami. Chodzi przede wszystkim o to, aby zebrać materiał dowodowy, bo sama wiedza operacyjna niewiele daje. W przypadku zatrzymanego 45-latka Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zebrała dostateczny materiał dowodowy na podstawie pracy operacyjnej. Umiała przekształcić materiał operacyjny na materiał procesowy i chwała jej za to, bo to wcale nie jest takie proste. Prokuratura poinformowała, że zatrzymany zamierzał użyć czterech ton materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie. Jak duże zniszczenia może wywołać taka ich ilość? - Bardzo duże. Sam wybuch powoduje, że mamy do czynienia z różnego rodzaju odłamkami. Do tego dochodzi fala uderzeniowa, która z kolei powoduje np. wybicie szyb. Osoba nie musi być ranna, czy zginąć od samego wybuchu materiału wybuchowego, ale od bezpośrednich i pośrednich odłamków związanych z tym wybuchem. - Proszę sięgnąć pamięcią do Timothy'ego McVeigh, który dokonał zamachu w Oklahoma City w 1995 r. On użył tam tzw. ANFO, materiału wybuchowego z nawozów rolniczych, o wadze niecałej tony. (W zamachu na budynek federalny w Oklahoma City w 1995 r. zginęło 168 osób. Był to największy atak terrorystyczny w USA przed 11 września 2001. Sprawcą okazał się fanatyk prawicowego antyrządowego ruchu "patriotycznej milicji" Timothy McVeigh, który użył ciężarówki wypełnionej materiałem wybuchowym. McVeigh został skazany na karę śmierci i stracony w 2001 r. Jego wspólnik Terry Nichols odsiaduje karę dożywotniego więzienia).