W sobotę odbyły się konwencje Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej. Beata Szydło, która w razie wygrania przez PiS jesiennych wyborów parlamentarnych, będzie kandydatką tej partii na stanowisko premiera, obiecywała m.in.: obniżenie wieku emerytalnego, podniesienie kwoty wolnej od podatku i program dofinansowania dla rodzin - 500 zł na każde dziecko. Z kolei premier Ewa Kopacz zapowiadała wzrost płacy minimalnej, walkę z umowami "śmieciowymi", budżety obywatelskie na każdym szczeblu samorządu oraz zmiany w programach mieszkaniowych. - Każdy z tych pomysłów oznacza poważne wydatki budżetowe. Mogą one zachwiać budżetem, który niedawno uwolnił się od procedury nadmiernego deficytu. Oznaczyłoby to, że musielibyśmy wrócić do tej nieszczęsnej procedury za kilka lat, a wtedy bardzo trudno byłoby się wycofać z tych populistycznych pomysłów i rozdawnictwa, ze względu na gniew społeczny - powiedział PAP dr Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Obniżenie wieku emerytalnego zapowiedziane przez Szydło doprowadzi, zdaniem Wyżnikiewicza, do spadku wysokości emerytur, a jeśli - jak mówił - nie będzie mu towarzyszyło podniesienie podatków, również do załamania budżetu. - Nie będzie to miało natychmiastowych konsekwencji, szczególnie w systemie emerytalnym. Ale odwracanie reform w obecnej sytuacji nie jest mądre - powiedział ekonomista. Jak wyjaśniał, skoro coraz dłużej żyjemy, to konieczne jest wydłużanie aktywności zawodowej. Jego zdaniem postulat obniżenia wieku emerytalnego jest "najmniej fortunny" ze wszystkich pomysłów przedstawionych w sobotę. Zdaniem Wyżnikiewicza, deklarując chęć walki z "umowami śmieciowymi", zarówno Beata Szydło jak i premier Ewa Kopacz, powinny skupić się na walce z patologicznymi sytuacjami, kiedy pracodawcy wykorzystują pracowników i ich trudną sytuację na rynku pracy, a nie na walce z umowami cywilnoprawnymi jako takimi. "Wielu osobom takie umowy odpowiadają. Nie powinno się zabraniać zatrudniania w taki sposób, ponieważ ograniczy to elastyczność rynku pracy" - zaznaczył. Odniósł się również do postulatu podnoszenia płacy minimalnej przedstawionego przez Kopacz. Jego zdaniem jej dalsze podnoszenie, bez regionalnego zróżnicowania jej wysokości, niekorzystnie odbije się na kondycji małych przedsiębiorstw. - Spowoduje to wzrost zasięgu szarej strefy, wzrost lub zahamowanie tempa spadku bezrobocia - dodał. Wyżnikiewicz skrytykował również postulat Szydło dotyczący programu dofinansowania dla rodzin w wysokości 500 zł na każde dziecko. "Nie wiadomo z czego to sfinansować, nie wiadomo dlaczego akurat 500 zł, nie wiadomo na dzieci w jakim wieku. To kolejny populistyczny postulat, który doprowadzi do rozbicia budżetu" - mówił. Wyżnikiewicz podkreślił jednocześnie, że jedynym dobrym pomysłem przedstawionym w sobotę, nie niosącym konsekwencji budżetowych, jest postulat premier Kopacz dotyczący zwiększenia budżetów obywatelskich. "To może się udać po odpowiednim nagłośnieniu sprawy, te budżety już raczkują w wielu miastach. Samorządność w Polsce buduje się bardzo powoli, a to może być dla niej dobry impuls. Pod warunkiem, że ten element samorządności i współuczestnictwa będzie na większym poziomie niż do tej pory" - zaznaczył.