Zdaniem Kazimierowskiego, który jest prezesem związku pracodawców "Forum Transportu Szynowego", stan bezpieczeństwa na polskich kolejach jest wprost proporcjonalny do nakładów na infrastrukturę i jednocześnie wprost proporcjonalny do prędkości rozwijanych przez pociągi. - Polska inwestuje bardzo mało w kolej jako system transportu w porównaniu do krajów europejskich. Z drugiej strony kolej jest w miarę bezpieczna, bo jeździ wolno. Jeżeli stan infrastruktury jest zły, to jeździmy 20-30 kilometrów na godzinę. W związku z tym ewentualne skutki zdarzeń są niewspółmiernie niskie do prędkości - powiedział Kazimierowski. Jednocześnie zwrócił uwagę na rosnącą liczbę katastrof na torach. Ostatni poważny wypadek miał miejsce w sierpniu 2011 r. w Babach koło Piotrkowa Trybunalskiego (Łódzkie). - Liczba wypadków w ostatnim okresie rośnie ponad przeciętną, która do tej pory była i to jest najprawdopodobniej skutek wieloletniego niedoinwestowania kolei. Po prostu jeździmy po coraz starszej infrastrukturze, która dobiega swojego kresu, zarówno jeśli chodzi o tory, jak i o pojazdy. W całej Europie intensywnie wymienia się pojazdy i infrastrukturę, u nas ten proces przebiega zdecydowanie za wolno - ocenił Kazimierowski. Pytany o możliwe przyczyny sobotniej katastrofy, Kazimierowski wymienił błąd człowieka, błąd urządzeń mechanicznych lub "błąd procedur". - Na pewno do chwili, kiedy zapadnie ostateczna decyzja komisji badania wypadków kolejowych, trudno cokolwiek powiedzieć na ten temat - podkreślił. W katastrofie kolejowej koło Zawiercia (Śląskie), zginęło co najmniej sześć osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem w wyniku zderzenia dwóch pociągów pasażerskich.