Ekspert przekonuje w rozmowie z PAP, że nowy przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker jest naturalnym sprzymierzeńcem Polski w kwestii wspólnych zakupów gazu przez UE. Zaborowski przyznaje jednocześnie, że nominacja Junckera na szefa KE nastąpiła w atmosferze "niepełnego aplauzu" i "braku entuzjazmu" powodowanych m.in. sprzeciwem Brytyjczyków wobec tej kandydatury. Zaborowski pytany, jakie szanse na zastąpienie Catherine Ashton ma Radosław Sikorski, podkreśla, że siła tego stanowiska zależy od tego "co się z nim zrobi". Jak powiedział, odchodząca wysoka przedstawiciel UE ds. zagranicznych zajmowała się tworzeniem korpusu dyplomatycznego, ale też "rozpychaniem się, udowadnianiem światu że to stanowisko w ogóle jest potrzebne". Nie wszystkich przekonała - dodaje szef PISM. Ekspert podkreślił jednocześnie, że jeśli następcą Ashton zostanie "osoba z wyrazistym, twardym profilem politycznym, z dużym doświadczeniem i pomysłem na to, dokąd ma zmierzać Unia Europejska", to jest szansa, żeby w ciągu najbliższej kadencji stało się to bardzo poważne stanowisko. - Myślę, że minister Sikorski te warunki spełnia, jest parę innych osób, np. pani Georgiewa (Bułgarka Kristalina Georgiewa, unijna komisarz ds. współpracy międzynarodowej, pomocy humanitarnej i reagowania kryzysowego - PAP) jest również bardzo silną kandydaturą. Jakie są szanse na zdobycie tego stanowiska przez Polskę - w tej chwili trudno powiedzieć. Na pewno nie zostały one wzmocnione przez opublikowanie nielegalnie zdobytych nagrań - powiedział Zaborowski. "Tworzy się politykę w imieniu UE, a tak naprawdę..." Pytany, co powinno być polskim priorytetem - stanowisko szefa unijnej dyplomacji czy "mocna teka" gospodarcza w KE (dotycząca np. energetyki lub konkurencji), Zaborowski ocenił, że stanowisko wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej, a jednocześnie wiceprzewodniczącego KE, jest "najbardziej prestiżowym z największym potencjałem do zbudowania czegoś prawie od podstaw". - Ale jest to też teka bardzo trudna, w ramach której przemawia się w imieniu Unii Europejskiej, tworzy się politykę w imieniu UE, a tak naprawdę ma się trochę związane ręce przez państwa członkowskie, bo wysoki przedstawiciel może zrobić tylko tyle, na ile państw członkowskie mu pozwolą. Czyli musi być konsensus 28 państw, a np. w kwestii rosyjskiej tego nie mamy. Energia - wiadomo, zgłaszamy przecież projekt unii energetycznej, dążymy do tego, aby UE miała większe kompetencje w tym wymiarze. Byłoby fantastycznie, gdyby Polsce udało się zdobyć tekę komisarza w tej dziedzinie. A konkurencja to jest realna władza, realne pieniądze. Pytanie, czy kraj spoza strefy euro ma szanse na zdobycie tej teki - uzasadniał dyrektor PISM. Zaborowski ocenił ponadto, że nowy przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker jest naturalnym sprzymierzeńcem Polski w dążeniu do wspólnego zakupu gazu przez UE, co jest jednym z filarów proponowanej przez Polskę unii energetycznej. - Gdyby to się udało, to bardzo wzmocniłoby politykę wspólnotową oraz Komisję Europejską. Bardzo inteligentnym zagraniem z punktu widzenia naszego rządu było, żeby przedstawić propozycję, która tak naprawdę wpasowuje się w program tych, którzy chcą silniejszej Unii Europejskiej z silniejszą KE. Juncker w tym momencie jest naszym naturalnym sprzymierzeńcem w tej sprawie, bo to wzmacnia jego kompetencje - tłumaczył. "Płacimy za gaz, za ropę bardzo dużo" Zaznaczył jednak, że "nie każdemu w smak" byłyby wspólne zakupy gazu przez kraje członkowskie UE. - My Polacy, Litwini, Bułgarzy płacimy za gaz, za ropę bardzo dużo, a np. Niemcy płacą bardzo mało, bo wynegocjowali sobie różne specjalne zasady i są traktowani przez Gazprom w sposób uprzywilejowany. Motywacja dla Niemiec, aby zgodzić się na wspólne zakupy nie jest zbyt duża. Ale jeśli uda się zbudować koalicję wielu państw członkowskich, to Niemcy sami na placu boju nigdy nie będą chcieli pozostać - dodał Zaborowski. Pytany, co oznacza dla Polski połączenie w strategicznym planie UE na najbliższe 5 lat unii energetycznej z polityką klimatyczną (w tym z ambitnymi celami redukcji CO2), Zaborowski podkreślił, że właściwie nigdy propozycja, którą zgłasza jedno państwo członkowskie nie jest przyjmowana w całości przez Wspólnotę. - Jeżeli pewne punkty zgłoszone przez Polskę znajdują swoje odzwierciedlenie w propozycji Komisji Europejskiej to już jest bardzo duży sukces. Pytanie, czy to są akurat te punkty, które są dla nas najważniejsze, czy doprowadzą do niezależności energetycznej UE? Mam nadzieję, że tak, natomiast uważam, że jest to projekt (unia energetyczna - PAP), którego rozwój będzie trwać przez wiele lat albo zostanie on utopiony u zarania. Łączenie tego z ambitną polityką klimatyczną nie jest najlepszym sygnałem dla Polski, na pewno nam to utrudni zadanie - mówił Zaborowski. Juncker nowym szefem KE 15 lipca Parlament Europejski będzie głosował ws. mianowania chadeka Jean-Claude'a Junckera na nowego szefa KE. Na ostatnim szczycie UE przywódcy państw UE nominowali Junckera, byłego premiera Luksemburga, na to stanowisko. Przeciwny tej kandydaturze był brytyjski premier David Cameron, który ocenił, że ta decyzja to "poważny błąd". Oprócz Brytyjczyka przeciwko Junckerowi był też premier Węgier Viktor Orban. Pozostałych 26 przywódców poparło ten wybór. - Juncker nie został wybrany jednogłośnie, to mu na pewno nie pomogło. Protest Węgier się kompletnie nie liczył, bo premier Węgier nie cieszy się szczególnym szacunkiem w UE. Natomiast walczenie przeciwko tej kandydaturze przez Wielką Brytanię na pewno tej kandydatury nie wzmocniło. On (Juncker - PAP) zostaje szefem Komisji trochę w takiej atmosferze niepełnego aplauzu i braku entuzjazmu prawdę mówiąc, który w jakiejś mierze jest związany z tym, że ten wybór - przynajmniej zdaniem Davida Camerona - wypycha Wielką Brytanię w większym stopniu z UE, a to dla nas wszystkich będzie bardzo niekorzystne - ocenił Zaborowski. Podkreślił jednocześnie, że wybór Junckera jest przełomowy, bo po raz pierwszy nowego szefa KE wyłania Parlament Europejski. - Wzmacnia to bardzo demokratyczny mandat Komisji Europejskiej i przewodniczącego KE. Z drugiej strony niesie jednak ze sobą pewnego rodzaju niebezpieczeństwo związane z upolitycznieniem działalności Komisji. Jest to nowa sytuacja, na barkach Junckera spoczywa bardzo duża odpowiedzialność, aby udowodnić, że ten system się sprawdzi - zaznaczył Zaborowski. Rozmawiała: Marta Tumidalska