- Jeśli elity będą wymiaru rzecznika Misiewicza, to ten podstawowy projekt będzie źle postrzegany, a to ogromny kłopot dla Jarosława Kaczyńskiego - mówi specjalista ds. marketingu politycznego, psycholog społeczny, prof. nadz. UKSW Norbert Maliszewski. W jego ocenie, sprawa rzecznika MON jest też swoistą próbą sił między Antonim Macierewiczem a prezesem PiS. - Szef MON jest jednym z nielicznych polityków w PiS-ie, który ma względną niezależność, bo może się odwoływać do pewnych grup społecznych, które będą go popierać nawet jeśliby opuścił PiS, czy skonfliktował się z prezesem Kaczyńskim - stwierdza prof. Maliszewski. Jak przekonuje, Macierewicz stara się pokazać zarówno aktywistom PiS jak i swoim podwładnym w MON, że "ma tak dużą niezależność, że nawet w takich sytuacjach będzie bronił swojego człowieka". "Szef MON pokazuje polityczne ostrogi" Antoni Macierewicz zdementował dziś medialne doniesienia, jakoby Bartłomiej Misiewicz został odwołany ze stanowiska. Ponadto skierował do prokuratury wnioski o wyjaśnienie działań "noszących znamiona przestępstwa" wobec wywołującego kontrowersje szefa gabinetu politycznego i rzecznika prasowego MON. "Minister zwrócił się także do służb specjalnych z wnioskiem o ustalenie osób i środowisk odpowiedzialnych za inicjowanie i popełnianie przestępstw, polegających na zamieszczaniu fałszywych informacji, w tym na celowo spreparowanym koncie Misiewicza w jednym z portali społecznościowych, podżeganiu do popełnienia przestępstwa polegającego na "publicznym formułowaniu fałszywych oskarżeń o popełnienie czynów zabronionych przez osobę posiadającą status osoby publicznej, czemu celowo nadano charakter świadectwa osoby rzekomo biorącej udział w wydarzeniach, które w rzeczywistości nie miały miejsca", a także na publicznym pomawianiu Misiewicza o działania przestępcze. O czym poinformowało MON. Jak te działania Macierewicza ocenia ekspert? - Szef MON pokazuje w ten sposób polityczne ostrogi. Wysyłając sygnał, że nikt nie będzie meblować składu personalnego w jego resorcie. Jest to też ostatnia próba obrony, pokazanie prezesowie Kaczyńskiemu, że te wszystkie zarzuty, to wytwór niesprzyjających PiS-owi mediów - wyjaśnia Maliszewski. Jak tłumaczy, Antoni Macierewicz pokazuje polityczną niezależność, ale ostatecznie dla dobra partii podporządkuje się prezesowi. - Zapewne Bartłomiej Misiewicz znajdzie się w politycznym czyśćcu: najpierw będzie przebywał na urlopie, a potem otrzyma inne, ale nie tak eksponowane, stanowisko - podsumowuje. JK