1, 2 i 3 kwietnia Trybunał zbada zgodność z konstytucją m.in. zapisów o dostępie służb specjalnych do danych telekomunikacyjnych, czyli informacji, do kogo należy dany numer telefonu komórkowego, wykazów połączeń, danych o lokalizacji telefonu oraz numeru IP komputera. Ma też zbadać dopuszczalność podsłuchiwania i sprawdzania billingów adwokatów, lekarzy, dziennikarzy, których tajemnice zawodowe są prawnie chronione. - Mam świadomość tego, że z racji wykonywanego zawodu obrońcy w sprawach karnych, od wielu lat moje rozmowy telefoniczne są kontrolowane przez różne służby powołane do ochrony porządku publicznego - powiedział znany warszawski adwokat mec. Radosław Baszuk. Nawiązał do zaskarżenia przez Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta tego, że ustawodawca nie zakazał tajnym służbom korzystania z danych z podsłuchów wobec osób chronionych tajemnicą, m.in. adwokacką. W tej kwestii obowiązuje tzw. zakaz dowodowy; prawo zabrania przesłuchiwania adwokata na okoliczności związane z obroną, ale służby nie mają zakazu podsłuchiwania rozmów klienta z adwokatem. - Cieszę się, że pan prokurator generalny zauważył problem faktyczny, ale moim zdaniem problem nie wynika z tego, iż nie ma zapisanego wprost zakazu podsłuchiwania tych kategorii - dodał Baszuk. Jego zdaniem bowiem już z samego faktu istnienia tajemnicy adwokackiej wynika zakaz pozyskiwania i gromadzenia informacji w tym zakresie. - Ale skoro jest to robione, to być może rozwiązaniem jest wprowadzenie wprost stosownego zakazu przy czynnościach operacyjnych - podkreślił adwokat, pytany, na jakie rozstrzygnięcie TK liczy w tym kontekście. Mec. Baszuk nie widzi zaś problemu w wykorzystywaniu billingów w procesie karnym - wtedy, gdy tego rodzaju ustalenia mogą mieć istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sądu. Zwrócił zarazem uwagę, że w dużej liczbie spraw karnych kwestia, kto z kim i kiedy się kontaktował w ogóle nie ma żadnego znaczenia. - Mnie niepokoi co innego: absolutnie niekontrolowalna i nieweryfikowalna możliwość sięgania przez dziesiątki służb i instytucji po tego rodzaju informacje w sprawach, które nie przełożą się na procesy - dodał. - Problem polega na tym, że służby mogą sięgać po billingi każdego z nas - oświadczył. - Liczę, że wyrok zdyscyplinuje służby - powiedział prof. prawa Zbigniew Ćwiąkalski, b. minister sprawiedliwości i prokurator generalny. Jak ocenił, trudno w tej sprawie pogodzić interesy służb państwowych i obywateli. - Służby najchętniej korzystałyby z narzędzi takich jak billingi bez żadnych ograniczeń ilościowych ani nawet czasowych. Z drugiej strony obywatel chce się czuć bezpiecznie i mieć ten komfort, że władza nie kontroluje na każdym kroku jego kontaktów i zachowań. Trzeba to uszanować - podkreślił, pytany o granice prawa do prywatności, jakie TK powinien wyznaczyć swym orzeczeniem. Jak zaznaczył, w przeszłości często bywało, że służby szły na łatwiznę i sięgały po billingi w sprawach, w których dowody można było uzyskać innymi drogami. - Być może było to bardziej pracochłonne, ale nie wnikało tak głęboko w prywatność. Trzeba też pamiętać, że bez dostępu do billingów wielu przestępstw nie dałoby się wykryć, więc to narzędzie jest przydatne - dodał. - Trybunał powinien wyznaczyć katalog przestępstw, do ścigania których można używać takich narzędzi jak billingi. Powinny w nim się znaleźć najcięższe przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu, państwu, gospodarce, a także przestępstwa korupcyjne. Dobrze by też było, gdyby TK wskazał maksymalny okres przechowywania tych danych przez służby - dodał Ćwiąkalski. Nie sądzi on zaś, by sędziowie ograniczyli możliwość sięgania po billingi wobec określonych grup zawodowych, choć wiadomo, że np. adwokatów, duchownych, dziennikarzy czy lekarzy obowiązuje tajemnica zawodowa, której służbom nie wolno łamać. - W tych grupach jednak też popełnia się przestępstwa i byłoby nieuzasadnionym uprzywilejowaniem tych grup, gdyby je wyłączyć z możliwości badania billingów - ocenił ekspert. Wojciech Czuchnowski, dziennikarz "Gazety Wyborczej", który sam doświadczył inwigilacji służb, powiedział PAP, że nie ma nic przeciwko billingom, gdy są wykorzystywane w walce z terroryzmem czy zorganizowaną przestępczością - bo właśnie temu generalnie miały służyć. Tymczasem polskie służby z dziwnym uporem stosują tak szeroki zakres billingowania, podczas gdy powinno się ograniczyć katalog przestępstw, co do których te środki się stosuje, do tych najgroźniejszych - dodał. - Na podstawie billingów i pozycjonowania telefonów można określić źródła informacji dziennikarza; ma to znamiona próby złamania tajemnicy dziennikarskiej, a mamy obowiązek chronienia swych źródeł - przypomniał Czuchnowski. Dodał, że "byłoby dobrze, gdyby TK nakazał naszym służbom dostosowanie się do norm unijnych, które wskazują, że przy "lekkich" przestępstwach, nie można stosować tej metody" - podkreślił. W opinii dla TK Helsińska Fundacja Praw Człowieka podkreśliła, że standardów konstytucyjnych nie spełniają m.in. zapisy o środkach technicznych używanych przez służby. Jak powiedziała ekspertka Fundacji Barbara Grabowska, rodzi to wątpliwości np. co do możliwości używania przez nie GPS. Poinformowała, że ABW przyznała Fundacji, że stosuje GPS w działaniach operacyjnych, ale policja odpowiedziała, że nie powie, bo to tajemnica. - Sytuacja, gdy jednostka nie może się dowiedzieć od organu władzy, czym będą ją śledzić, pokazuje brak precyzji zaskarżonych zapisów - dodała. Według Grabowskiej być może w wyniku wyroku TK pojawi się pytanie, czy tworzyć oddzielną ustawę o czynnościach operacyjno-rozpoznawczych służb. - Czy to wszystko, co dziś jest regulowane przez zarządzenia szefów poszczególnych służb, nie powinno przybrać formy jednolitego aktu na poziomie ustawy, by jednostka miała o wiele większą informację, co może się zdarzyć, gdy jest np. prowadzone postępowanie o ochronę ważnych interesów gospodarczych państwa - oświadczyła Grabowska.