Prof. Andrzej Rychard z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN podkreślił w rozmowie z PAP, że Tusk może odzyskać zaufanie społeczne, ale muszą być spełnione określone warunki. - Im bardziej ciężar uwagi i zainteresowania będzie się przesuwał z faktu treści podsłuchanych rozmów na fakt nagrania, które miało zorganizowany charakter i trwało przez długi okres czasu, tym większa jest szansa, że premier może sobie z tym poradzić - ocenił socjolog. Według niego, uwaga Polaków od kilku dni skupia się bardziej na fakcie nagrywania polityków, a nie na treści rozmów. - To świadczy o tym, że dla części opinii publicznej samo nagrywanie polityków jest dużo bardziej bulwersujące niż to, co ci politycy tam powiedzieli - podkreślił Rychard. Tym bardziej, że - jak przekonywał ekspert - podsłuchane rozmowy polityków, mimo wulgarnego języka i stylu, mogą się niektórym podobać. - Mogą uwiarygadniać władzę jako twardą i dbającą o polskie interesy i nie dającą sobie w kaszę dmuchać - powiedział Rychard. Zastrzegł przy tym, że to, co w nagraniach jest ewidentnie złe, dotyczy byłego ministra transportu Sławomira Nowaka; za wątpliwą uznał też "ochoczość, z jaką prezes NBP Marek Belka wkraczał w rolę polityczną". Powołując się na obserwacje komentarzy zamieszczanych w internecie, ekspert zwrócił też uwagę, że dość powszechne jest przekonanie, że treść podsłuchanych rozmów nie jest dewastująca dla polskiego rządu. Za istotny element sprawy Rychard uznał sprawność rządu w wykryciu sprawców podsłuchów; wówczas - w jego ocenie - w większym stopniu możliwe będzie także przesunięcie uwagi na fakt nielegalnego nagrywania polityków. - Jeżeli to się szybko wykaże, opanuje się sytuację w ten sposób, że znajdzie się źródła, autorów nagrań, a potem dojdzie do bilansu w połączeniu z jakimiś decyzjami personalnymi, to wówczas może powstać komunikat, który będzie wytrącał opozycji pewne argumenty - ocenił socjolog. - Zastanawiające jest także to, że atak opozycji jest, nie chciałbym powiedzieć rutynowy, ale nie jest nadzwyczajnie agresywny w tej sytuacji (...). Jak na opozycję, jest ona dość wstrzemięźliwa, co może wynikać albo z jej słabości, albo z tego, że jednak na jakimś poziomie opozycja rozumie ten problem, i rozumie jego wagę - podkreślił. Dodał, że taka postawa polityków opozycji byłaby czymś optymistycznym z punktu widzenia interesu państwa. Ekspert zwrócił uwagę, że dotychczasowy odbiór afery poza granicami kraju nie jest niszczący dla wizerunku Polski jako wiarygodnego kraju w strukturach Unii Europejskiej. Rychard zastrzegł jednak, że publikacja nagranych rozmów może zaszkodzić w polskiej grze o stanowiska w Unii Europejskiej. Prof. Roman Baecker, politolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu powiedział PAP, że mimo spadku notowań rządu i PO, Tusk ma jeszcze szansę na odwrócenie spadkowej tendencji. - Kluczowe jest jednak wyciągnięcie wniosków z tej afery podsłuchowej, ale wniosków o charakterze długofalowym, strategicznym. To oznacza, że poprawa może nastąpić wtedy, gdy premier przedstawi realny program zmian sposobu funkcjonowania najważniejszych polityków w państwie - powiedział ekspert. - Polacy piętnują to, co można nazwać drobnym, spryciarskim i rynsztokowym funkcjonowaniem w świecie politycznym. Chodzi nie tyle o język, co dbanie o swoje prywatne interesy, pozycję polityczną czy sieci układów personalnych. No i jeszcze to, że do tej pory żaden z tych nagranych polityków nie powiedział wyraźnie, że to była prywatna kolacja czy obiad i za nią zapłacił z własnych pieniędzy - dodał Baecker. Pytany o dotychczasowy brak dymisji w rządzie ekspert ocenił, że premier powinien wyciągnąć bardzo poważne wnioski, które nie będą dotyczyły pojedynczego polityka, ale całego sposobu funkcjonowania. - I powinien te wnioski wprowadzić w życie, wówczas miałby szansę na odzyskiwanie wiarygodności" - powiedział. Zaznaczył też, że obecne przesunięcie poparcia, głównie młodych ludzi w kierunku partii Janusza Korwina-Mikke, polega na tym, że szukają oni "kogokolwiek kto nie byłby związany z od lat istniejącą sceną polityczną". - Do tej pory premier dymisjonował wtedy, gdy były wątpliwości natury etycznej albo kryminalnej, natomiast w tym przypadku nie ma czegoś takiego jak chociażby sugestia, że popełniono coś nieetycznego albo kryminalnego w obszarze działalności publicznej. Tylko że opinia publiczna ma coraz wyższe wymagania, a tymczasem rządzący politycy mają coraz bardziej obniżoną możliwość samooceny - zwrócił uwagę Baecker. Jego zdaniem afera związana z podsłuchami nie wpłynie negatywnie na ocenę Polski i jej wiarygodności w Unii Europejskiej. - Politycy europejscy są przyzwyczajeni do tego, że od czasu do czasu wybuchają afery i skandale. Tego typu afery zazwyczaj dotyczą malwersacji, korupcji lub nepotyzmu, tym samym to, co dzieje się w Polsce wszyscy rozsądni politycy traktują jako coś w rodzaju zemsty osoby bądź być może instytucji, która zorganizowała sieć podsłuchów - mówił politolog.