Według danych Izby Komorniczej w Poznaniu problem niealimentacji dotyczy ok. miliona dzieci w całej Polsce. W samym Poznaniu jest ich kilkanaście tysięcy. O zapewnienie dzieciom godnych warunków życia muszą dbać samodzielni rodzice - w niemal 97 proc. są to samotne matki. Wiceprezes stowarzyszenia Poprawy Spraw Alimentacyjnych "Dla Naszych Dzieci" Katarzyna Stadnik podkreśliła, że samotni rodzice, chcąc zabezpieczyć swoim dzieciom utrzymanie, zmuszeni są walczyć nie tylko z byłymi partnerami, ale i "murami fikcji prawnej panującej w naszym kraju". - Przepisy powinny zabezpieczać interesy dzieci, a w praktyce niestety tak wcale nie jest. Te wszystkie artykuły prawne są martwe - mówiła Stadnik. - W sytuacji, kiedy np. mężczyzna wymiga się skutecznie od płacenia alimentów, koledzy czy rodzina są w stanie mu nawet gratulować, że udało mu się ominąć prawo, ale to przecież nie o to chodzi. To nie jest sprawa między rodzicami, ale unikanie odpowiedzialności za własne dziecko - dodała. Apel o zaostrzenie przepisu Niepłacenie alimentów jest przestępstwem ściganym z art. 209 kk. W myśl przepisów prawa jest to czyn zagrożony karą do dwóch lat więzienia. Stowarzyszenie, w ramach ogólnopolskiej akcji, zapowiedziało zwrócenie się z apelem o zaostrzenie tego przepisu do premier Beaty Szydło. Rzecznik Izby Komorniczej w Poznaniu Marek Grzelak podkreślał wprost, że "niealimentacja jest formą przemocy ekonomicznej, kategorii znanej w prawodawstwie od wielu lat". - Uporczywe uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego jest przestępstwem, za które można trafić do więzienia. Kuriozum polega na tym, że sama prokuratura umarza często takie postępowanie ze względu na znikomą szkodliwość czynu. Wyjściem dla samotnego rodzica jest wtedy jedynie wystąpienie z wyrokiem sądu do komornika - mówił. - Uchylanie się od płacenia alimentów jest takim samym przestępstwem jak kradzież pieniędzy z banku czy telewizora w sklepie. Najgorsze w tym jest jednak to, że okradanymi są dzieci tych "złodziei". Inaczej tego nazwać nie można - powiedział Grzelak. Pomagają w przestępstwie Dodał, że kiedy samotny rodzić jako prawny przedstawiciel dziecka chce egzekwować jego prawa do alimentów, często staje w obliczu walki z byłym partnerem, jego rodziną, czy nawet pracodawcą. - Przyzwolenie społeczne na ten proceder jest nagminne. Rodzina, dziadkowie, nawet pracodawcy przez swoje działanie pomagają w tym przestępstwie i wybielają dłużników, którzy dzięki temu stają się bezkarni i unikają odpowiedzialności - ocenił. Jak dodał, w ostatnich latach pojawiła się także kategoria "byłego dziecka", w analogii np. do byłej partnerki. - Kiedy rozmawiamy z takim rodzicem on potrafi mówić wprost +była+ córka czy syn. To tak, jakby wraz z rozwodem czy rozstaniem wszystko kojarzyło się już wyłącznie z +byłym+ życiem. Dzieci nie można tak przecież traktować - dodał. Inspektor ds. świadczeń z Funduszu Alimentacyjnego i świadczeń rodzinnych z Ośrodka Pomocy Społecznej w Murowanej Goślinie (Wielkopolskie) Agnieszka Statucka podkreśliła, że podstawowy błąd w postrzeganiu funduszu alimentacyjnego polega na tym, że traktowany jest jak zasiłek - którym nie jest. - Ustawodawca pomylił się z przesłaniem. Fundusz miał być rodzajem pożyczki zwrotnej od Skarbu Państwa. W tej formie te pieniądze powinny być więc ściągane od rodzica, który się uchyla od płacenia alimentów. Z tego obowiązku wywiązuje się co dziesiąty rodzic - mówiła Statucka. Wypłata "w zastępstwie" Aby dostać świadczenie z funduszu alimentacyjnego kobieta musi wystąpić do sądu o zasądzenie alimentów, sama składa wniosek, musi też ustalić kwotę alimentów. Następnie sąd, biorąc pod uwagę możliwości zarobkowe drugiego z rodziców, może zasądzić alimenty. W sytuacji, kiedy rodzic uchyla się od płacenia, można z wyrokiem sądu zwrócić się do komornika sądowego i wszcząć egzekucję alimentacyjną. Jeżeli komornik ustali, że dłużnik nie ma pracy, ani żadnych dóbr, z których można ściągnąć alimenty, kobieta musi poczekać dwa pełne miesiące i dopiero złożyć wniosek o świadczenia alimentacyjne. Jest ono wtedy wypłacane w "zastępstwie" za dłużnika, który w tym momencie staje się jednocześnie dłużnikiem Skarbu Państwa. - Świadczenie nie może być jednak wyższe niż 500 zł na dziecko i oczywiście trzeba spełnić kryterium dochodowe. W tej chwili wynosi ono 725 zł netto na osobę, czyli kobieta, która ma jedno dziecko, nie może zarobić więcej niż 1450 zł miesięcznie. To strasznie niska kwota. Jeśli założyć, że z tych pieniędzy miałaby utrzymać siebie, dziecko, opłacić czynsz i jedzenie - to jest to stanowczo zbyt mało - podkreśliła. Kwota uprawniająca do świadczeń z Funduszu Alimentacyjnego jest niezmienna od ośmiu lat. Została określona w Ustawie z dnia 7 września 2007 r. o pomocy osobom uprawnionym do alimentów.