- Ten rząd potrzebuje tego, co w marketingu nazywamy USP, czyli Unique selling proposition (unikatowa propozycja sprzedaży) - tego Kopacz nie ma. Ona jest cieniem Tuska, jest postrzegana jako osoba, która prowadzi Platformę przez ostatni rok drugiej kadencji prawdopodobnie do wyborczej klęski. Ona próbuje zdobyć USP mówiąc, że jest kobietą, że ma przywrócić zaufanie Polaków do rządu, czym oczywiście komunikuje, że ekipa Tuska już tego zaufania zbyt wiele nie miała. To bardzo niezgrabne próby wybicia się na oryginalność - powiedział ekspert ds. marketingu politycznego Wojciech Jabłoński. Zdaniem eksperta, doradcy Kopacz powinni bardzo profesjonalnie zaplanować, co wyjątkowego może zaprezentować premier. - Nie tyle nawet, by porwać Polaków - bo to jest niemożliwe - ale by spowodować, że Kopacz nie stanie się w odbiorze społecznym osobą nieudolną, sztywną, niezgrabną medialnie - powiedział. Ekspert podkreślił, że widzi kilka rozwiązań. Zaznaczył, że ekipa Tuska, jeśli chodzi o zaufanie społeczne, poniosła "całkowitą klapę", prowadząc politykę zagraniczną związaną z Ukrainą, narażając polskich producentów żywności na ogromne straty. - W tym punkcie można zrobić zwrot - ocenił. Ocenił, że ekipa Tuska poniosła także klęskę w polityce fiskalnej, ratując budżet państwa przez zwiększanie podatków. - (Rząd) może chociaż zmniejszyć któryś z podatków, np. VAT - ludzie już byliby zadowoleni - ocenił. Zdaniem Jabłońskiego, Kopacz mogłaby zaproponować także np. rozwiązanie dla "kulejącego systemu emerytalnego", ale - jak przyznał - "to wysoka poprzeczka do przeskoczenia". Ocenił, że propozycje premier będą polityką kontynuacji. - Nie przewiduję, że Kopacz będzie w stanie wybić się nawet nie na polityczną, ale intelektualną niezależność od Tuska i jego polityki. Te propozycje, o których tutaj mówiłem, prawdopodobnie nie padną. Prawdopodobnie będzie to powtórka z rozrywki z tej bardzo sztywnej, bardzo nieudolnej prezentacji ministrów w auli Politechniki - powiedział Jabłoński. Eksperci zaznaczają, że podczas expose Kopacz może być brutalnie punktowana za politykę ochrony zdrowia jako była minister zdrowia. Politolog Rafał Chwedoruk jest zdania, że expose Kopacz nie będzie miało takiej mocy oddziaływania jak poprzednie expose Tuska. - Pozycja Ewy Kopacz w polskiej polityce jest nieporównywalnie mniejsza niż Tuska. Gorsza pozycja wynika także z horyzontu czasowego; wszyscy zdają sobie sprawę, że misja Ewy Kopacz jest tak naprawdę misją tymczasową - powiedział. Chwedoruk zaznaczył, że niewątpliwie każde słowo i gest podczas expose Kopacz będzie dalece zdeterminowany perspektywą nadchodzących wyborów. - Najdrobniejszy błąd może kosztować porażkę - ocenił. - Można się spodziewać, że pani premier będzie próbowała pogodzić dwie rzeczy: będzie chciała zaprezentować się jako polityk stanowczy, zdecydowany, niezależny od swojego poprzednika. Drugim biegunem będzie próba schlebiania oczekiwaniom wyborców. Będzie to raczej expose kontynuacji. Absolutnie nie spodziewałbym się rewolucyjnych zapowiedzi, co najwyżej symbolicznych inicjatyw, które nie będą miały dotkliwych budżetowych skutków, ale będą mogły służyć budowie wizerunku byłej marszałek Sejmu - ocenił politolog. Zdaniem Chwedoruka będzie to "expose drobnych kroków" polityki: jest ciepła woda w kranie - nie zawsze leci ona tak wartkim strumieniem, jak obywatele by oczekiwali, ale w ogóle leci i nie ma żadnego zagrożenia" - powiedział. Według politologa stanowczość Kopacz będzie skierowana raczej do wewnątrz partii. - Nie zgadzam się z opiniami, że jest to rząd zgody w Platformie. Wręcz przeciwnie - do tej pory rząd nie był areną walki między frakcjami wewnątrz Platformy. Natomiast wyborcom Kopacz będzie chciała pokazać owszem - determinację, ale i łagodność, opiekuńczość, przewidywalność i stabilność - ocenił. Chwedoruk zauważył, że poglądy Polaków na sytuację na Ukrainie oraz na sposób i skalę polskiego zaangażowania zaczynają zmierzać w różnych kierunkach: część wyborców zradykalizowała się, cześć oczekuje większej asertywności nie tylko wobec Rosji, ale także Ukrainy. Dodatkowo bardzo wyraźnie zaznaczyły się odmienne akcenty między tym, co powiedziała na swojej pierwszej konferencji prasowej pani premier, a tym co mówił w ostatnich dniach prezydent Bronisław Komorowski - zauważył. - Myślę, że pani premier będzie chciała balansować na granicy tych dwóch porządków. Z jednej strony usłyszymy zapewnienia o priorytetach związanych z obronnością kraju, modernizacją armii, nieuchylaniem się od wydatków; z drugiej zaś strony, spodziewam się, że słowa dotyczące konfliktu w Donbasie będą bardzo ostrożne - powiedział politolog.