Trwające ponad półtora roku postępowanie - wszczęte na wniosek Witolda Ziobry, brata polityka PiS - w kwietniu Prokuratura Rejonowa w Ostrowcu Świętokrzyskim postanowiła umorzyć. - Zebrany materiał dowodowy nie dawał podstaw do postawienia komukolwiek zarzutów - tłumaczy tamtą decyzję zastępca prokuratora rejonowego Dariusz Dryjas. Przyznaje, że jedną z głównych przesłanek była kompleksowa opinia sporządzona przez biegłych z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Nie dopatrzyli się oni uchybień w procesie leczenia Jerzego Ziobry, który zmarł na serce w lipcu 2006 r. w jednej z klinik krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego. Okazuje się jednak, że przeciwnego zdania są dwaj eksperci z Zachodu, którzy na prośbę byłego ministra przeanalizowali dokumentację medyczną ze szpitala. Jeden z nich to znany amerykański kardiolog interwencyjny z Uniwersytetu Loyola w Chicago, prof. Fred Leya; drugi nie chce, by podawać jego nazwisko. Lektura opinii sporządzonej przez Amerykanina może przyprawić o dreszcze. "Rozległa i zaawansowana miażdżyca tętnic wieńcowych, którą stwierdzono u p. Ziobry, zdecydowanie wymagała operacji na otwartym sercu zamiast nieprzemyślanej angioplastyki wieńcowej, która -jak można się było spodziewać - zakończyła się niepowodzeniem i kosztowała p. Ziobrę życie" - napisał m.in. prof. Leya. Wytknął też wiele innych kardynalnych błędów, które popełnili lekarze opiekujący się ojcem byłego ministra. Co na to rodzimi specjaliści, którzy uznali, że wszystko było w porządku? Nie wiadomo. - Nasi biegli z zasady nie wypowiadają się publicznie na temat badanych spraw, uznając, że tylko instytucja zlecająca wykonanie ekspertyzy jest do tego upoważniona - informuje Mirosław Wdowczyk, rzecznik łódzkiego Uniwersytetu Medycznego. Prokurator Dariusz Dryjas przyznaje, że śledczy nie mieli jeszcze okazji zapoznać się z konkurencyjnymi opiniami specjalistów zza granicy. - Trafiły, wraz z zażaleniem na postanowienie o umorzeniu śledztwa, do sądu. Spokojnie czekamy na jego rozstrzygnięcie - podkreśla Dryjas. Emocji nie kryje za to Zbigniew Ziobro. - Na Zachodzie lekarze oceniający pracę kolegów po fachu nie patrzą na jakiekolwiek korporacyjne zależności. Chcę wierzyć, że w Polsce jest tak samo. Ale fundamentalne rozbieżności w ekspertyzach sprawiają, że jest to bardzo trudne - mówi były minister. Polityk podkreśla, że nie szuka na siłę winnych śmierci swojego ojca. - Po prostu chcę ustalić, jak było naprawdę. Być może rzetelne wyjaśnienie tej sprawy jakiemuś innemu pacjentowi uratuje życie - tłumaczy Ziobro.