Pod listem do Tuska podpisali się: dr Wacław Berczyński, prof. Wiesław Binienda, prof. Kazimierz Nowaczyk."Jako członek zespołu parlamentarnego wykonałem pewne analizy, które mogą panu pomóc w wyjaśnieniu okoliczności katastrofy. Jestem gotów spotkać się z panem lub osobami reprezentującymi pana w sprawach technicznych do dyskusji nad kwestiami wymagającymi wyjaśnienia" - zadeklarował każdy z nich w piśmie do premiera. O szczegółach listu mówił w poniedziałek Macierewicz. Odniósł się do tego, że prawdopodobnie jeszcze w kwietniu zarządzeniem premiera formalnie powołany zostanie zespół, którego głównym zadaniem będzie wyjaśnianie opinii publicznej materiałów zgromadzonych w toku prac komisji Jerzego Millera. Zespół ma otrzymać wsparcie biurowo-organizacyjne Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, przede wszystkim Centrum Informacyjnego Rządu. "Nasi eksperci w żadnym wypadku nie chcą korzystać z finansów pana premiera Donalda Tuska. Chętnie wyjaśnią mu wszystkie szczegóły, lub wyznaczonym przez niego ekspertom technicznym. Duże zaniepokojenie wzbudziło to, że pan premier chce wydawać publiczne pieniądze. To niepotrzebne. Eksperci zespołu parlamentarnego bez żadnych pieniędzy są gotowi pomóc" - podkreślił Macierewicz. "W związku z informacjami przekazywanymi przez 'Gazetę Wyborczą', jakoby eksperci zespołu parlamentarnego korzystali z pieniędzy Kancelarii Sejmu, prześlę pozew panu Adamowi Michnikowi. Poproszę go o stawienie się w sądzie w tej sprawie. To jest nieprawda" - oświadczył poseł PiS. W ten sposób Macierewicz odniósł się do ubiegłotygodniowej publikacji "Gazety Wyborczej", która napisała, że "pracę naukowców zespołu Macierewicza finansuje powołany przez polityków PiS Instytut im. Lecha Kaczyńskiego oraz Kancelaria Sejmu". "Nie wiadomo, ile dotychczas wydano na ich analizy i podróże" - zaznaczyła "GW".