We wtorek prezydent Bronisław Komorowski powołał Stanisława Kalembę (PSL) na stanowisko ministra rolnictwa. Kalemba zastąpił Marka Sawickiego, który podał się do dymisji po ujawnieniu nagrania z rozmowy szefa kółek rolniczych Władysława Serafina z byłym prezesem ARR Władysławem Łukasikiem nt. możliwych nieprawidłowości w instytucjach związanych z resortem rolnictwa, m.in. w spółce Elewarr. W ub. tygodniu premier Donald Tusk akceptując kandydaturę Kalemby na nowego szefa resortu rolnictwa stwierdził jednak, że nie jest on w stu procentach politykiem "z jego bajki". Tusk zapowiedział, że dał Kalembie czas do końca roku, by udowodnił, że jest skuteczniejszy niż wskazywałyby na to "niektóre wypowiadane na jego temat opinie". Politolog prof. Radosław Markowski, odnosząc się do tych słów premiera, powiedział, że styl, w jakim został powołany na stanowisko Kalemba, "był dosyć dziwaczny". - Odwoływanie się do tego, że on się nie nadaje, ale to nie jest jego decyzja, było dosyć, powiedziałbym, śmieszne, kuriozalne - ocenił. Jak dodał, minister "zwłaszcza nowy i może nie we wszystkim obyty powinien mieć wsparcie premiera, a tego wsparcia ewidentnie nie ma". Według socjologa z UW prof. Ireneusza Krzemińskiego sprawa ujawnienia tzw. taśm PSL może wpłynąć na wzmocnienie Platformy w koalicji. - Mnie się wydaje, że w ogóle ta sytuacja, nazwijmy to afery podsłuchowej, wzmocniła czy też powinna wzmocnić sytuację premiera i sytuację PO wobec PSL - ocenił. Krzemiński uważa, że PO ma obecnie możliwość wywierania większego wpływu, "niejako podporządkowania sobie koalicjanta". - Być może premier Pawlak (...) umie się temu przeciwstawić, ale myślę, że to niewątpliwie osłabia pozycję PSL - zaznaczył. Z drugiej strony - jak dodał - cała sytuacja może stanowić bodziec do podjęcia przez rząd poważnych i długofalowych zmian w systemie doboru ludzi zarządzających spółkami Skarbu Państwa i do rad nadzorczych. "Nie dajmy się zwariować" Eksperci pytani byli też o sprawę Daniela Kalemby - syna nowego ministra rolnictwa, który pracuje jako kierownik sekcji technicznej Agencji Rynku Rolnego w Poznaniu. Premier mówił w piątek, że uzyskał zapewnienie od prezesa PSL, wicepremiera Waldemara Pawlaka, iż syn Kalemby będzie gotowy zrezygnować z pracy. Daniel Kalemba powiedział jednak, że nie rozważa rezygnacji z pracy w tym miejscu. Nie mogę odpowiadać za słowa wypowiedziane przez premiera. Podejmowałem pracę 10 lat temu jako referent, zajmowałem się wówczas głównie roznoszeniem poczty. Przez ten czas moja kariera ewoluowała, ale tylko ja sobie na to zasłużyłem - mówił D.Kalemba. Politolog dr Anna Materska-Sosnowska z UW oceniła, że zachowanie D.Kalemby było "odważnym posunięciem i trzeba to docenić". - Przede wszystkim nie dajmy się zwariować. (...) Gdyby on był dyrektorem czy prezesem, to jest to konflikt interesów, ale tutaj tego nie widzę - powiedziała. - Ta sytuacja nie jest niebezpieczna. Sytuacja jest dużo bardziej niebezpieczna, gdy po zmianie władzy następuje czyszczenie wszystkich spółek i obsadzanie ich swoimi. Z tego politycy przede wszystkim powinni się rozliczać i tu powinna być pewna transparentność zachowania - powiedziała. Podkreśliła, że konieczna jest zmiana przepisów w tym zakresie. Pytana, czy i jak na koalicję PO-PSL wpłyną "zgrzyty" przy powoływaniu Kalemby, także sprawa jego syna, odparła: - Z jednej strony sprawa syna pana Kalemby, z drugiej strony PSL po cichu albo nieoficjalnie mówi o synu Donalda Tuska, więc panowie sobie przerzucają pałeczkę. To może jest irracjonalne, ale wydaje mi się, że to nie powinno zaważyć na koalicji - oceniła. W nieformalnych rozmowach politycy PSL mówią, że syn premiera Donalda Tuska pracuje w gdańskim porcie lotniczym, który jest spółką z udziałami Skarbu Państwa i nikt nie posuwa się do absurdalnych żądań, by zwolnił się z pracy. Michał Tusk oświadczył w poniedziałek, że nie zamierza zwalniać się w pracy w gdańskim Porcie Lotniczym tylko dlatego, że jego ojciec jest premierem. Krzemiński podkreślił, że nie powinno dochodzić do nepotycznych powiązań w instytucjach państwowych, ale z drugiej strony nie możemy uważać, że w każdym przypadku mamy z nimi do czynienia. - Mnie się bardzo podoba ten młody Kalemba, który powiedział, że on tam pracuje 10 lat, że ojciec nie ma z tym nic wspólnego - dodał. Według Markowskiego wymaganie od Daniela Kalemby, by zrezygnował z pracy jest "absurdalne". Podkreślił też, że syn nowego ministra rolnictwa nie jest w ARR szefem, tylko pracownikiem, który został tam zatrudniony na długo przed tym, jak jego ojciec objął funkcję ministra rolnictwa.