Tytuł konferencji to "Społeczno-ekonomiczne następstwa rozwoju procesów demograficznych do 2035 roku". - Niepokoję się faktem, że Polska należy do krajów o najniższym współczynniku dzietności. Są przykłady krajów UE, np. Francja, które dzięki właściwej polityce rodzinnej potrafiły zahamować, a nawet odwrócić niekorzystne trendy demograficzne - powiedział rzecznik praw obywatelskich, prof. Janusz Kochanowski. W Polsce brakuje spójnych, wieloletnich programów zaradczych. - Mamy jedynie elementy polityki ludnościowej, które stymulują rozrodczość np. "becikowe". Nie spowodują one jednak znaczącej poprawy sytuacji demograficznej - wyjaśnił prof. Zbigniew Strzelecki, przewodniczący Rządowej Rady Ludnościowej. Organizatorzy spotkania wyrazili nadzieję, że będzie ono początkiem ogólnopolskiej dyskusji ekspertów z różnych dziedzin na temat możliwości zapobiegania i niwelowania skutków niekorzystnych procesów demograficznych. Obecnie rodzi się ponad 400 tysięcy dzieci więcej niż w poprzednich latach. Liczba ta będzie rosła jeszcze do 2011 roku, jednak później nastąpi stabilizacja i powolny spadek liczby urodzin - wynika z prognoz ekspertów. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, najbardziej prawdopodobny scenariusz wydarzeń przewiduje, że proces starzenia się ludności będzie gwałtownie postępował po 2020 roku. Niekorzystne procesy demograficzne będą miały szczególnie istotny wpływ na dwie sfery życia Polaków: system ochrony zdrowia i sytuację finansową ubezpieczeń społecznych. Z powodu starzenia się populacji zwiększy się odsetek osób potrzebujących podstawowej i specjalistycznej opieki medycznej. Wzrośnie liczba osób chorych na m.in.: chorobę wieńcową, nowotwory, nadciśnienie tętnicze, cukrzycę. Jeśli nie zostaną podjęte działania umożliwiające zatrzymanie w kraju kadry medycznej znacznie zmniejszy się dostępność do świadczeń medycznych. Ponadto brak odpowiedniego systemu medycyny szkolnej spowoduje, narastanie problemów zdrowotnych młodego pokolenia. Z przedstawionych podczas konferencji danych wynika, że liczba populacji w wieku poprodukcyjnym wzrośnie z 16 proc. w roku 2007 do 27 proc. w 2035 roku. W 2007 roku na 1000 osób w wieku produkcyjnym przypadały średnio 248 osoby w wieku poprodukcyjnym, a w 2035 roku liczba ta wyniesie już 464 osoby. W związku z tym, w ciągu najbliższych lat trzeba będzie zastanowić się, jak zmiany te wpłyną na przyszłą kondycję finansową ubezpieczeń społecznych. Jak wynika z prognoz ekspertów, wśród najważniejszych problemów, z którymi będzie musiało zmierzyć się społeczeństwo, będzie m.in. konieczność zamykania niektórych szkół wyższych. Nie będzie wystarczającej liczby studentów, aby wszystkie uczelnie mogły utrzymać się na rynku edukacyjnym.