- Prokuratorzy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie przy udziale Żandarmerii Wojskowej i biegłego medyka sądowego dokonali czynności procesowej wyjęcia z grobu zwłok jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej. W czynności brali też udział członkowie rodziny zmarłego oraz przedstawiciel powiatowego inspektora sanitarnego. W tym samym czasie w innym miejscu przeprowadzono ekshumacje innej ofiary - powiedział dziennikarzom zgromadzonym pod Świątynią Opatrzności prokurator wojskowy kapitan Andrzej Wicharski. Prokurator wyjaśniając przyczynę ekshumacji dodał, że śledczy dokonali gruntownej analizy dokumentacji sądowo-medycznej otrzymanej z Federacji Rosyjskiej i po dokonaniu porównania z innymi dowodami zarządzono ekshumację. - Istnieją podstawy do przeprowadzenia tych czynności, bo mamy wątpliwości, czy ciała tych osób znajdują się we właściwych grobach. Najprawdopodobniej, pomimo prawidłowej identyfikacji przeprowadzonej przez rodzinę, ciała zostały błędnie oznaczone przez stronę rosyjską w toku ich czynności w moskiewskim instytucie medycyny sądowej - wyjaśnił prokurator. Jak poinformował, ekshumowane ciała zostaną obecnie przewiezione do Katedry Medycyny sądowej UJ w Krakowie, gdzie nastąpi otwarcie trumien i będą przeprowadzone badania tomografem komputerowym. W dalszej kolejności ciała zostaną przewiezione do zakładu medycyny sądowej we Wrocławiu, gdzie dokonane będą badania sekcyjne i zostanie pobrany materiał genetyczny do identyfikacji. Wicharski zaznaczył też, że badania genetyczne będą prowadziły dwa niezależne ośrodki, a ich wyniki będą znane w ciągu tygodnia. Miejsca obu ekshumacji: Świątynia Opatrzności Bożej i cmentarz w warszawskich Pyrach były otoczone i pilnowane przez Żandarmerię Wojskową i policję. Prokuratura wojskowa na życzenie rodzin nie ujawnia danych ekshumowanych rodzin. Powodem przeprowadzanych z inicjatywy prokuratury ekshumacji są wątpliwości dotyczące określenia tożsamości ciał. Wcześniej - od połowy września - prokuratorzy dokonali już czterech innych ekshumacji. - Wątpliwości, że mogło dojść do zamiany ciał, pojawiły się po analizie dokumentacji wytworzonej przez Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej, jak i ekspertyzach wykonywanych przez polskich biegłych - wyjaśniała prokuratura. Precyzowała, że wątpliwości te dotyczą łącznie sześciu ciał. We wrześniu w Warszawie i Gdańsku ekshumowano dwie ofiary katastrofy smoleńskiej. Po przeprowadzeniu badań genetycznych - pod koniec września - poinformowano, że doszło do zamiany ciała legendarnej działaczki "Solidarności" Anny Walentynowicz z ciałem wiceprzewodniczącej fundacji "Golgota Wschodu" Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Prokurator generalny Andrzej Seremet mówił w końcu września, że przyczyną nieprawidłowej identyfikacji tych ciał było nietrafne ich rozpoznanie przez członków rodzin. Z kolei w drugiej połowie października dokonano ekshumacji ostatniego prezydenta na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego oraz innej ofiary - na wniosek rodziny nie ujawniono, o kogo chodziło. W tym przypadku również potwierdzono na koniec października, że pierwotnie w 2010 r. doszło do błędnej identyfikacji tych ciał. Za błędną identyfikację zwłok prezydenta Kaczorowskiego przeprosił ówczesny wiceszef MSZ Jacek Najder. Przed ekshumacjami z drugiej połowy tego roku w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej wojskowa prokuratura dokonała wcześniej ekshumacji trzech innych ofiar tragedii - Zbigniewa Wassermanna (w 2011 r.) oraz Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki (obie w marcu 2012 r.). Prokuratorzy informowali jednak wtedy, że nie mają wątpliwości dotyczących tożsamości tych ciał.