Prokurator, kpt. Marcin Maksjan poinformował dziennikarzy, że ekshumacji dokonali prokuratorzy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, przy udziale specjalistów z Żandarmerii Wojskowej oraz biegłego lekarza sądowego i przedstawicieli Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Gdańsku. Na miejscu była też rodzina zmarłej i jej pełnomocnik, adwokat Stefan Hambura. Ekshumacja rozpoczęła się z ponad 2,5-godzinnym opóźnieniem. Maksjan powiedział, że wynikało to ze spóźnienia się przedstawicieli inspektoratu sanitarnego. Przyznał, że kobiety z inspektoratu były przed godz. 3, na którą zaplanowano rozpoczęcie ekshumacji, przed bramą cmentarza, ale "z niewiadomych przyczyn oddaliły się". Powiedział, że "nic mu nie wiadomo, że nie zostały wpuszczone". Zapewnił, że "prokuratura będzie wyjaśniać tę sytuację". Później przyznał, że na liście osób biorących udział w ekshumacji z gdańskiego inspektoratu było napisane, że instytucję tę reprezentować będą dwie osoby, ale nie było żadnych danych tych osób. Rodzina Anny Walentynowicz była zbulwersowana złą organizacją prac. Wnuk Piotr, który uczestniczył w ekshumacji, powiedział dziennikarzom, że nie rozumie dlaczego cmentarz został zamknięty. Policja i żandarmeria nie wpuściły tam posłów na Sejm ani dziennikarzy. - To pokazuje całą tragedię tego śledztwa i sposób, w jaki się tutaj traktuje pokrzywdzonych i nie tylko, ale również pamięć ofiar - mówił reporterowi RMF mecenas Stefan Hambura, pełnomocnik rodziny Anny Walentynowicz. Przed bramą cmentarną ok. 3 w nocy zorganizowana była warta honorowa. W ok. 30 osobowej grupie byli m.in. b. działacze opozycyjni Joanna i Andrzej Gwiazdowie, Krzysztof Wyszkowski, posłanki PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk i Anna Fotyga oraz autor książki o Annie Walentynowicz, Sławomir Cenckiewicz. - Tu nie chodzi o śledzenie ekshumacji ale o krótką modlitwę za przyjaciółkę, która jest niepokojona po śmierci - powiedział Wyszkowski. Na teren zamkniętego cmentarza próbowały wejść posłanki PiS, ale nie pozwoliła im policja. Do końca ekshumacji przed bramą stało kilkanaście osób związanych m.in. z klubem "Gazety Polskiej" i posłanka Fotyga. Miały m.in. transparent z hasłem: "Żądamy prawdy o Smoleńsku". O przeprowadzeniu ekshumacji zdecydowała Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Wniosek o przeprowadzenie ekshumacji złożyła też rodzina działaczki, która po zapoznaniu się z rosyjską dokumentacją medyczną ma wątpliwości, czy w grobie na pewno złożono ciało Walentynowicz. Zdaniem rodziny legendarnej działaczki, rosyjski opis zdaje się dotyczyć innej osoby. - W sprawie ekshumacji był złożony wniosek rodziny, decyzja prokuratora o przeprowadzeniu tej ekshumacji nie zapadła w następstwie tego wniosku, tylko po analizie przez prokuratora materiału dowodowego (...); prokurator uznał, że ekshumacja jest konieczna ze względu na niemożność wyjaśnienia w inny sposób wątpliwości, jakie się pojawiły - mówił wcześniej rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa. Szczątki z Gdańska zostaną przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Bydgoszczy, gdzie będą przeprowadzone badania sekcyjne. Rodzina A. Walentynowicz we wtorek rano weźmie udział w Warszawie w ekshumacji innej ofiary katastrofy pod Smoleńskiem. TVN24 w niedzielę poinformowała, że w Warszawie zostanie przeprowadzona ekshumacja ciała z grobu działaczki Rodzin Katyńskich, Teresy Walewskiej-Przejałkowskiej, której szczątki także będą przewiezione do Bydgoszczy. Jak podaje stacja, śledczy przypuszczają, że ciała mogły zostać zamienione. Prokuratura ma wątpliwości, czy zwłoki Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przejałkowskiej złożono we właściwych grobach. Mecenas Hambura poinformował, że pomimo jego wniosku, do sekcji zwłok Walentynowicz prokuratura nie dopuściła amerykańskiego specjalisty patologa prof. Michaela Badena. Do tej pory ekshumowano trzy ofiary katastrofy smoleńskiej. W marcu odbyły się ekshumacje Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki. Według prokuratury, zarządzono je w związku z wątpliwościami, co do dokumentacji sądowo-medycznej sporządzonej w Moskwie. Z powodu wątpliwości dotyczących stwierdzeń zawartych w otrzymanej z Rosji dokumentacji w sierpniu zeszłego roku prokuratura ekshumowała również Zbigniewa Wassermanna. Jedna z konkluzji ekspertyzy dokonanej przez polskich biegłych, którą ujawniono w grudniu, wskazywała, że w rosyjskiej opinii z sekcji zwłok Wassermanna były błędy. Nie miały one jednak wpływu na główne wnioski rosyjskiej opinii - ocenili wówczas biegli.