Maciej Grzyb: Te ostatnie dni powinny być spokojne, czy mobilizujące dziecko przed egzaminem? Elżbieta Hejmo ze Społecznego Gimnazjum nr 7 w Krakowie: Akurat się świetnie zdarzyło, że są święta i mam nadzieję, że właśnie będą spokojne, bo najgorsze, co można zrobić dzieciom, to przed egzaminem je stresować. Szkoła nie stresuje dzieci przed egzaminem. Jest naprawdę super atmosfera. One wszystko wiedzą, wszystko mają zwizualizowane. Fantastycznie sobie radzą, natomiast w domu rodzice się bardziej denerwują niż dzieci. Ambicje rodziców niestety czasem stresują. Czyli przez święta o teście, o egzaminie nie rozmawiamy? Przez święta nie. Można tylko wspierać, że będzie fajnie, a odpoczynek akurat świetnie się zdarzył, ponieważ dzieci przygnębione ostatnio brakiem ruchu mogą to przez święta nadrobić. Pogoda się zapowiada, więc będzie fajnie. Dzieci starać się właśnie namówić do ruchu? Wyciągać je na rower, na spacer? Czy też pozwalać im zostać w domu i przygotowywać się do tego egzaminu? Moim zdaniem mogą sobie wybrać jakieś dwa dni z pięciu wolnych i coś sobie powtórzyć już dla swojej własnej satysfakcji, ale absolutnie się nie uczyć. Raczej dużo ruchu, trochę pojeść i przede wszystkim wyspać się za wszystkie czasy. Myślę, że przyjść wyspanym to jest połowa sukcesu na egzaminie. Jak się wyśpimy, to mamy lepszy humor i też lepszą koncentrację. Dzieci powinny powtarzać materiał rano, w południe, czy wieczorem? Najlepiej jeżeli wstaną wcześnie, między godziną 6 a 9. Niestety, bardzo często przegapiamy ten najlepszy wzrost adrenaliny porannej, ale myślę, że przed południem, po południu już trzeba dać sobie spokój. Zresztą myślę, że one same będą to wiedzieć. Przed południem chodzą do szkoły, więc jeszcze z przyzwyczajenia rano muszą się troszeczkę wysilić i skoncentrować na nauce. Czy tylko sport jest dobry, aby się odstresować? Niektórym są jeszcze potrzebne rozmowy o egzaminie i te rozmowy mają być pozytywne. Ja mam taką metodę - polecam rodzicom - wizualizacji, czyli: "Opowiedz mi, jak będzie wyglądał twój egzamin". Dzieci mają już próby za sobą i świetnie to zrobią. A przyjemności to są przede wszystkim święta, jedzenie i spanie. Jak motywować dzieci już przed samym egzaminem? Mówić, że to taka ważna, poważna sprawa, że "musisz dobrze wypaść", czy raczej starać się uspokoić? Ja myślę, że już zostało tyle powiedziane o ważności egzaminów w międzyczasie... Gimnazjaliści całe 3 lata się uczyli, potem cały czas pisali testy, przygotowywali się, na każdym szczeblu oceny wyników były rozmowy z rodzicami, więc myślę, że już dość. Teraz powinniśmy już tylko pozytywnie mobilizować. Jest taki eksperyment psychologiczny, nazywa się Efekt Pigmaliona, który zrobiono 20 lat temu, nie w naszym kraju. Powiedziano studentom, że dwudziestu z nich, wybranych losowo, o czym nie wiedział ten, który prowadził, będzie miało świetne wyniki. I na koniec mieli świetne wyniki. Takie motywowanie pozytywnie, czyli "wierzę, że uda ci się ten egzamin zdać jak najlepiej potrafisz" i taka rozmowa powinny tym młodym ludziom dodać odwagi. Czyli nie mówienie: "Musisz zdać dobrze", tylko stwierdzenie: "Na pewno sobie poradzisz". Tak. Są trzy instrukcje. Pierwsza: "Rozwiąż to zadanie, bo jest bardzo trudne, ale jesteś inteligentny i ci się uda". Druga instrukcja: "Zadanie jest łatwiutkie, powinno ci się udać". I trzecia instrukcja: "Rozwiąż po prostu to zadanie najlepiej jak potrafisz". Myślę, że to wystarczające, bez żadnych innych motywacji. Czyli: "Zmierz się z tym problemem, a na pewno wyjdziesz zwycięsko". Po prostu. Zmierz się z tym problemem. Motywować jakimiś nagrodami? Nagrodą na pewno będzie dostanie się do szkoły. Myślę, że to wystarczająca nagroda. Może być też poświęcenie więcej czasu dzieciom po egzaminie, bo okres do końca roku jest luźniejszy. Innych nagród nie potrzebują. Jakaś wycieczka? Więcej atrakcyjnego czasu z rodzicem, ponieważ czas spędzony z rodzicem jest z reguły przepytywaniem: "Jak było w szkole?", "ile się nauczyłeś?", "jak się nauczyłeś?" i motywowaniem do wysiłku. Po egzaminie można by to troszkę odkręcić i pytać: "Co moglibyśmy wspólnie zrobić?". Wspólne zainteresowania, wspólna wycieczka, wspólny rower, wspólna kolacja, wszystko wspólne... Młodzież na to czeka, dlatego że rodzice są zbyt zapracowani, a czas to jest coś, czego nie da się kupić. Czas poświęcony dzieciom będzie najlepszą dla nich nagrodą. Atrakcyjny czas. A wielu rodziców obiecuje swoim dzieciom: "Jak zdasz dobrze egzamin, to kupimy nowego laptopa, nowy rower". Czy to jest dobra metoda? Myślę, że nie i my staramy się nie podpowiadać rodzicom takich rozwiązań. To są takie rzeczy, na które dzieci mogą zasłużyć w inny sposób. Wynik egzaminu będzie gwarantował dostanie się do dobrych szkół. Myślę, że to już jest najlepsza nagroda, naprawdę nie trzeba więcej. Obiecywanie za wysiłek intelektualny materialnych nagród to ryzykowna metoda. Co zrobić, jeśli dziecko poniesie porażkę? Zabrać mu coś? Nie jest to w ogóle dobra metoda wychowawcza. Raczej powinna wzmacniać rozwój osobowości. Materializm nie wzmacnia. A jak już się przygotować bezpośrednio do pisania tego egzaminu? Przede wszystkim dzieci muszą się wyspać. Trzeba zadbać o to, żeby była fajna wspólna kolacja i pozytywne nastawienie. Ja zawsze śmieję się z uczniami, że przyda się zaczarowana karteczka z napisem "zdam świetnie egzamin" i schowanie jej pod poduszkę. Rano trzeba wstać dużo wcześniej, żeby nie było stresu związanego z ewentualnym spóźnieniem. Trzeba właśnie rano porozmawiać z dzieckiem, powiedzieć: "Słuchaj, wierzę w ciebie, jesteś fantastyczny". Wcześniej wieczorem można natomiast porozmawiać o wcześniejszych sukcesach, na zasadzie: "Popatrz, zdałeś egzamin w podstawówce tak pięknie z matematyki, masz takie osiągnięcia z polskiego". To nastraja pozytywnie. Jeśli w przeddzień będziemy rozmawiać o pozytywach, to myślę, że sen będzie lepszy. I nie warto się spieszyć? Bo pośpiech wzmacnia niepokój, zdenerwowanie, niepewność. Powinno się przyjechać wcześniej niż na godzinę do egzaminu, ponieważ młodzież w ogóle zawsze się stresuje, jak się spóźnia. Trzeba wcześniej wyjechać, z uśmiechem, pożartować trochę w samochodzie, a tym bardziej jak jedzie się komunikacją miejską, gdzie można natrafić na tłok. Wszyscy będą jechali na egzamin i wszyscy będą zdenerwowani, więc trzeba temu zapobiec. Przyjechać rozluźnionym i wcześniej. Nie spieszyć się. (MRod)