Miał dziesięć lat, kiedy został wywieziony na Sybir przez Rosjan. Spędził tam 72 trudnych miesięcy w latach 1940-46. Od 1998 r. walczył o zadośćuczynienie dla żyjących jeszcze 38 tys. Polaków wywiezionych na Wschód. - Był łącznikiem między stowarzyszeniem, władzami i samymi sybirakami. Potrafił zjednywać ludzi - wspominają współpracownicy Duchnowskiego. Jeszcze 7 kwietnia na spotkaniu w Sejmie omawiał sprawy przed wylotem do Katynia. Dzień przed pożegnał się z najbliższymi. Razem z prezydentem miał sadzić dęby pamięci podczas uroczystościach upamiętniających pierwszą wywózkę Polaków na Wschód.