Wspomniał między innymi bardzo trudne spotkanie Edelmana z przedstawicielami rzymskiej wspólnoty żydowskiej w ich głównym ośrodku kulturalnym "Pitigliani". - Marek był żyjącą legendą, ale były również znane jego krytyczne opinie na temat Izraela. Przed spotkaniem panowało więc ogromne napięcie. Gość zaś nie zadał kłamu swojej sławie - podkreślił Assuntino. - Podczas początkowej części swego wystąpienia mówił o judaizmie takim, jaki poznał; narodzie, który daleko stąd mówił, żył i śnił w jidysz, miał swoją kulturę, prasę, organizacje. Można było odnieść wrażenie, że to jest prawdziwe żydostwo. W pierwszej reakcji rzymscy Żydzi siedzieli jak zamurowani. Potem nastrój się rozluźnił - opowiedział współautor tomu "Strażnik". Przywołał również spotkanie z udziałem Marka Edelmana przed kilkoma laty w Orvieto, gdzie toczyła się dyskusja na temat XX wieku, który przedstawiono jako stulecie niszczących ideologii, strasznych totalitaryzmów oraz wojen z milionami ofiar. - Tymczasem Marek zabrał głos i przypomniał, że był to także wiek nadzwyczajnych postępów w medycynie oraz szczepień, które uratowały życie milionów ludzi - powiedział Assuntino zaznaczając, że te słowa, wypowiedziane przez świadka holokaustu i bohatera powstania w getcie wywołały ogromne zdumienie wśród słuchaczy. Marek Edelman, jeden z przywódców powstania w warszawskim getcie, lekarz kardiolog i działacz opozycji demokratycznej w PRL, zmarł w piątek wieczorem w Warszawie.