Pomysł MSWiA idzie daleko. Zakłada, że nie trzeba będzie się meldować ani na pobyt stały, ani na czasowy. Wystarczy zgłosić urzędnikom swój adres zamieszkania i podać e-mail. W tym celu nie trzeba będzie się nawet fatygować osobiście do urzędu - wystarczy wysłać odpowiednie pismo pocztą tradycyjną lub elektroniczną. Adres nie będzie też wpisywany do dowodu osobistego. Nad nowymi wzorami dowodów trwają już prace w ministerstwie. - Trzeba iść z duchem czasu - przekonuje rzeczniczka ministra , Violetta Paprocka. - Zbieramy jeszcze opinie na temat naszej koncepcji. Projekt ustawy przedstawimy do końca czerwca. Nowe prawo może wejść w życie w przyszłym roku - mówi "Dziennikowi" Witold Drożdż, wiceminister resortu spraw wewnętrznych. Jak tłumaczy Drożdż, zniesienie obowiązku meldunkowego przyniesie realne korzyści: zmniejszy się liczba wydawanych dowodów, a obywatele zaoszczędzą czas. Jednak nawet posłowie PO oceniają pomysł MSWiA jako zbyt odważny. , wiceszef sejmowej komisji administracji, uważa, że całkowite zniesienie meldunku i zastąpienie np. e-mailami to pułapka. Jego zdaniem, wprowadzając e-mail, ulżymy obywatelom, ale zaciemnimy obraz, kto gdzie mieszka, jaka jest migracja ludności. Poseł ostrzega, że nie będziemy wiedzieć, ile budować szkół, jak rozwijać rynek pracy. Według niego warto znieść jedynie obowiązek zameldowania na pobyt czasowy, co było najbardziej uciążliwe. Sceptycznie do projektu MSWiA odnosi się też (PiS), także wiceszef komisji administracji. - Projekt wpisuje się w ramy nieskoordynowanych pomysłów medialnych rządu. Nie wiem, czy jest on poważny czy tylko rzucony ot, tak sobie, by sprawdzić, jaka będzie reakcja - mówi Zieliński. Podkreśla, że zniesienie meldunku wymagać będzie zmiany 50, 60 innych ustaw. - Przecież meldunek jest niezbędny do złożenia PIT-u, wezwania do prokuratury czy sądu. Można to zmieniać, tylko po co? Czy to jest najpilniejsza sprawa, którą należy się zająć? - pyta retorycznie Zieliński.