Klich poinformował, że ujawni raport w kwietniu. Dodał, że szykuje ten dokument dla międzynarodowych organizacji. - Zamierzam go prezentować różnym instytucjom na forum wspólnotowym. To może być duży kłopot dla Rosjan - mówił polski akredytowany przy MAK. - Szczególnie na forach unijnych powinno się przedstawiać te problemy. Mamy teraz tzw. sieć przewodniczących komisji badania wypadków lotniczych państw członkowskich Unii Europejskiej według nowego rozporządzenia unijnego - dodał Klich. Polski akredytowany przy MAK zastrzega, że przy prezentacji raportu będzie się konsultował z instytucjami państwowymi w kraju. - Nie chcę być posądzany o kreowanie polityki międzynarodowej - tłumaczył. Przy złej pogodzie lotnisko można było zamknąć? Podczas posiedzenia komisji Klich pytany był także o planowany eksperyment na jedynym pozostałym w gestii Polski TU-154M o numerze 102. Według Klicha eksperyment na drugim tupolewie mógłby się odbyć, mimo wykrytej w nim usterki. Chyba, że ta próba jest bardzo ryzykowna. Ekspert dodał, że precyzyjne odtworzenie tego, jak działała załoga podczas lotu z 10 kwietnia, może nie być możliwe w 100 proc. Klich powiedział też, że meteorolog ze Smoleńska po katastrofie zeznał, iż rosyjskie przepisy dają możliwość zamknięcia tego lotniska przy złej pogodzie, ale potwierdzenia tego nie znaleziono w dokumentach. W środę szef MSWiA Jerzy Miller poinformował, że prace nad polskim raportem końcowym ws. katastrofy mogą przedłużyć się o ok. sześć tygodni. Powodem opóźnienia jest usterka w tupolewie, na którym miał być przeprowadzony konieczny eksperyment. W czwartek Miller odpierał zaś zarzuty opozycji, że komisja celowo zwleka z zakończeniem prac - tak by nastąpiło to w okolicach rocznicy tragedii.