Pytany w Polsat News o to dlaczego Rosjanie zwlekają z przekazaniem Polsce dokumentacji z radarów wieży kontrolnej na lotnisku w Smoleńsku odparł, że "Rosjanie cały czas mówią, że tych zapisów w ogóle nie było". W jego ocenie zapis ten pozwoliłby precyzyjnie określić sposób działania kontroli lotów 10 kwietnia ub.r., gdy rozbił się polski Tu-154M. "Mam pewne wątpliwości, czy Rosjanie mówią prawdę, jeśli chodzi o to, czy mają te zapisy, czy nie, bo kontrolerzy w zeznaniach mówili, że urządzenia rejestrujące były sprawne i działały dobrze przed lotem. Tłumaczenie strony rosyjskiej jest takie, że taśma się zacięła i nie ma żadnego zapisu" - mówił Klich. "Co gorsze, nie mamy pełnych dokumentów z oblotu, który był przeprowadzony 15 kwietnia. Niestety nie zostaliśmy - jako specjaliści z Polski - do tego oblotu dopuszczeni" - powiedział. Jak dodał, Rosjanie twierdzą, że nie mają oryginalnych zapisów z czasu lotu Tu-154. "Natomiast mają na pewno pełne zapisy z oblotu i te także o czymś świadczyłyby" - ocenił. Klich jest szefem Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych od 2006 roku; jego kadencja kończy się w połowie stycznia. Minister infrastruktury Cezary Grabarczyk za kilka dni ma zdecydować, czy Klich pozostanie na stanowisku. Pytany o to czy oczekuje pozytywnej decyzji i pozostania na stanowisku, Klich odparł: "tak, jestem po pewnych rozmowach i myślę, że taka decyzja będzie podjęta". Pytany o to, czy ma potwierdzenie, że zostaje na stanowisku, potwierdził.