Przychodzą z różnych światów, polską rzeczywistość opisują w jaskrawo różnych kolorach, a recepty, które oferują, nie mają żadnych punktów stycznych. Kto wie, czy gdyby nie pośrednictwo pytających dziennikarzy, w ogóle byliby w stanie ze sobą rozmawiać - dywaguje gazeta. Według niej, w toku przygotowań do debaty Kwaśniewski ściąga wystąpienia premiera, zaś Kaczyński ma uderzać rzadko, ale celnie. Sporo odpowiedzi przyniesie zapewne dzisiejsza próba techniczna. Jak dowiedział się "Dziennik", odbędzie się ona o godzinie 14 w studiu S1 na Woronicza. Tam też o godz. 20 debatę rozpocznie prezes TVP Andrzej Urbański. Aleksander Kwaśniewski i Jarosław Kaczyński będą siedzieli naprzeciwko siebie, przed 150- osobową publicznością. Tam też, w pierwszym rzędzie, usiądą dziennikarze. Pytania z zakresu społeczno-gospodarczego przygotowuje Joanna Wrześniewska z Biznes TV, o politykę krajową zapyta dziennikarz TVP Krzysztof Skowroński, a o zagadnienia dotyczące polityki zagranicznej - Monika Olejnik z TVN 24. Pierwszą rundę debaty rozpocznie Joanna Wrześniewska. Dziennikarka stanie przed uczestnikami i od tego momentu będzie miała 30 sekund, aby zadać im pytanie. Uczestnicy w ciągu minuty muszą na nie odpowiedzieć. Każda runda składa się z trzech pytań od dziennikarza, ale po udzieleniu wszystkich odpowiedzi przeciwnicy mogą jeszcze zadać sobie wzajemnie po jednym pytaniu, później mają jeszcze szanse do riposty. Jako druga w debacie będzie przepytywać Monika Olejnik, a na końcu Krzysztof Skowroński - informuje "Dziennik". Kto wygra ten pojedynek? - pyta redakcja ekspertów. W opinii Eryka Mistewicza, specjalisty od kreowania wizerunku, będzie nieznaczne zwycięstwo Kwaśniewskiego. Dlatego, że on jest lepszy socjotechnicznie. Dawno temu skończył szkoły, które socjotechnikę na poziomie lat 70. czy 80. bardzo dobrze mu wbiły do głowy: opanowanie oddechu, wytrzymanie najazdu kamery, odczekanie chwili po ataku czy w trakcie ataku drugiej strony. Jarosław Kaczyński zaś jeszcze niedawno uważał, że wygrywa naturalnością, siermiężnością, i że Polacy nie dadzą się oszukać. Jeżeli to prawda, to Polacy byliby jedynym narodem niepodatnym na socjotechnikę - mówi Mistewicz. - Nie spodziewam się ataków ze strony Aleksandra Kwaśniewskiego. Przedstawi się pewnie jako obywatel, jako Polak. Zastosuje "uderzenie Chiraca", który w debacie z Mitterandem powiedział, że on w niej nie jest premierem, a Mitterand prezydentem, tylko obaj są Francuzami. Mam wrażenie, że Kwaśniewski sięgnie do tego typu argumentacji i w ten sposób wprowadzi dyskomfort w tytulaturze. Doprowadzi do tego, że będzie mówił do premiera Kaczyńskiego "proszę pana" - sądzi ekspert. Według Jadwigi Staniszkis, profesor socjologii: "Paradoksalnie zwycięzcą debaty może być Donald Tusk. Bo absurdem jest twierdzenie, że PO, partia, która ma teraz największe poparcie po prawej stronie, nie istnieje. Równie dużym absurdem jest robienie z Tuska pomocnika Kwaśniewskiego. Ocena tego, kto wygra, jest bardzo trudna i prawdopodobnie każdy z obozów ogłosi, że jego przedstawiciel wygrał". Więcej o debacie - w dzisiejszym wydaniu "Dziennika".