Chodzi o incydent, do którego doszło lutego tego roku w pociągu Pendolino, który miał odjechać z Gdyni do Krakowa. Media relacjonowały, że Sitek wszedł do wagonu bez biletu, a gdy próbował kupić go u kierownika pociągu, powoływał się na pracę w TVP i obrażał mężczyznę. Miał też się szarpać i grozić policjantom i funkcjonariuszom Służby Ochrony Kolei, który zostali wezwani na miejsce. Dziennikarza odprowadzono na posterunek SOK.Policjanci przekazali wtedy, że w trakcie interwencji "zastosowano środki przymusu bezpośredniego", a mężczyzna był pod wpływem alkoholu. Sitek nie przyjął też mandatu. Dziennikarz tłumaczył się później, że do incydentu doszło poza godzinami pracy, i że nie powoływał się na pracę w mediach. Usłyszał zarzuty znieważenia funkcjonariuszy publicznych i kierownika pociągu. Dodatkowo do sądu trafił wniosek o ukaranie Sitka za trzy wykroczenia: nieobyczajny wybryk, zakłócenie porządek krzykiem i wulgaryzmami oraz wywołanie zgorszenie pod wpływem alkoholu. Sitek został skazany na pięć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Sąd nałożył też na niego karę grzywny. Podczas odczytywania wyroku sędzia Krzysztof Więckowski przytoczył wulgarne słowa, kierowane przez dziennikarza pod adresem funkcjonariuszy policji i Służby Ochrony Kolei. Mężczyzna zapowiedział apelację. Sitek jest od kilku lat związany z gdańskim oddziałem TVP. Współpracował też z TVP Info. Zrobiło się o nim głośno po tym jak we wrześniu 2017 roku, zaraz po przesłuchaniu prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza przez komisję śledczą, szedł za nim kilkaset metrów, pytając o jego związki z aferą Amber Gold.