Aby zdać maturę z przedmiotów obowiązkowych, uczeń musi uzyskać co najmniej 30 proc. możliwych do zdobycia punktów. W 2018 r. taki wynik z języka polskiego uzyskało 3 376 maturzystów. Z kolei 29 proc. otrzymało jedynie 37 zdających - podaje "Dziennik Polski", powołując się na dane MEN. Posłanka Magdalena Błeńska wystosowała pytanie do MEN w sprawie tzw. efektu egzaminatora, czyli zawyżania wyniku uczniów, którym niewiele brakuje do zaliczenia matury, co - zdaniem posłanki - może się przyczyniać do niesłusznego przyznawania świadectw dojrzałości. Wiceminister edukacji Maciej Kopeć przyznał, że takie zjawisko występuje, a w sytuacji granicznej punkty przyznawane są na korzyść zdającego. Szczególnie widać to w przypadku oceny prac pisemnych np. z języka polskiego. W związku z tym, w MEN "rozważana jest m.in. możliwość rozdzielenia arkusza egzaminacyjnego pomiędzy dwóch, niezależnych oceniających" - podaje "Dziennik Polski". Jeden z nich oceni zadania, drugi część pisemną i żaden z nich nie będzie wiedział, czy maturzyście brakuje "punkcika". Więcej w "Dzienniku Polskim".