"W gimnazjum mojego syna zapłaciłam 20 zł na dofinansowanie pracowni komputerowej, 20 zł na remont szkoły, a także 80 zł na radę rodziców" - opowiada jedna z matek. W szkołach zbierane są także pieniądze na firanki, nowe ławki, tablice i środki czystości. Normą stało się też zbieranie - po kilka złotych miesięcznie - na papier do ksero. Do tego dochodzą wydatki na wycieczki. Nowością jest "wydzierżawianie szafek", w których uczniowie trzymają buty, ubrania i książki. W jednej z krakowskich szkół trzeba za to płacić 150 zł rocznie. Zdarza się, że rodzice dopłacają nawet do lekcji w publicznej szkole. W jednej z krakowskich placówek na wuefie organizowane są zajęcia tańca, które kosztują 3,5 zł za godzinę. "Kiedy zapytałam, czy mogę moje dziecko wypisać z tych lekcji, dowiedziałam się, że nie będą organizować oddzielnego wuefu dla jednego ucznia" - opowiada matka.