Nowy kodeks wyborczy, zmieniający definicję znaku "X" i dopuszczający dopiski na kartach wyborczych, budzi zakłopotanie sędziów. PKW jest zasypywana prośbami o wyjaśnienie, kiedy należy uznać głos za ważny - pisze Tomasz Żółciak. Jedna z analizowanych sytuacji zakłada, że "X" przy jednym kandydacie został zamazany i dostawiony przy innym nazwisku. Jak czytamy w "DGP", część sędziów stała na stanowisku, że tak oddany głos trzeba uznać (liczy się "X", a zamazanie traktujemy jako nieznaczący dopisek). Inni zaś byli zdania, że taki głos lepiej odrzucić, bo także zamazaną kratkę można kwalifikować jako "X", bo to też co najmniej dwie przecinające się linie. Według nieoficjalnych informacji gazety, bardziej prawdopodobny jest drugi wariant, bo niesie ze sobą mniejsze ryzyko fałszowania głosów. Do wyborów PKW nie da rady wyjaśnić wszystkich wątpliwości - zauważa dziennikarz. "Może się okazać, że komisje wyborcze będą musiały głosować, czy dany głos jest ważny. Wtedy rolę mogą odegrać sympatie polityczne członków komisji" - ostrzega Anna Godzwon, była rzeczniczka PKW. Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".