Dziennik zwraca uwagę, że standardowy transport leków zajmuje kilka godzin, niekiedy dzień. Mimo zapewnień ministra zdrowia, że leki są "w drodze", w wielu aptekach półki nadal świecą pustkami. "Leków w dalszym ciągu nie ma na satysfakcjonującym poziomie dostępności, gwarantującym płynne zamówienie pod zapotrzebowanie pacjenta, nie mówiąc już o zatowarowaniu na zapas. W sobotę największe polskie hurtownie nie były w stanie zaoferować mi najpopularniejszych dawek lewotyroksyny (euthyrox) czy popularniejszych leków kardiologicznych - mówi w rozmowie z "DGP" Marcin Piątek, farmaceuta z Bydgoszczy. Dziennik postanowił zweryfikować zapewnienia resortu zdrowia o poprawie sytuacji z pomocą wyszukiwarki KtoMaLek.pl, którą poleca ministerstwo. I tak np. mieszkaniec Makowa Mazowieckiego po lek dermatologiczny protopic musi jechać 32 km. Z kolei mieszkańcy Kutna (woj. łódzkie) w swoim mieście nie dostaną leku przeciwzakrzepowego clexane forte 0,15g/ml. Dostępny on będzie 30 km od granicy miejscowości. Farmaceuci podkreślają, że pogarsza się sytuacja z dostępnością mniej popularnych medykamentów. Chodzi m.in. o te stosowane w leczeniu dermatologicznym. "Do niedawna apteka była w stanie ściągnąć potrzebującemu pacjentowi opakowanie z dnia na dzień. Dziś większość hurtowni odmawia, przekonując, że leku nie ma i nie wiadomo, kiedy będzie" - czytamy. Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".