Jak ujawniają Michał Potocki i Karolina Baca-Pogorzelska z "Dziennika Gazety Prawnej", w Rosji węgiel z Donbasu jest wyposażany w fałszywe dokumenty, po czym trafia do Unii Europejskiej. Zyski z jego sprzedaży idą do kieszeni prorosyjskich watażków z szefem samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej Ihorem Płotnyckim na czele. Surowiec sprowadza spółka Doncoaltrade, według KRS od 2012 r. zarejestrowana w Katowicach. Jej prezesem i głównym udziałowcem jest Ołeksandr Melnyczuk. Mniejszościowym akcjonariuszem jest Roman Ziukow, syn Jurija, byłego wiceministra energetyki i przemysłu węglowego Ukrainy, ojca chrzestnego wnuczki ekspremier Julii Tymoszenko. Ziukow odrzuca oskarżenia o udział w biznesie - informują dziennikarze. Na Śląsku nikt z ponad 20 rozmówców "Dziennika Gazety Prawnej" o Melnyczuku nie słyszał. Na Ukrainie znają go w branży wszyscy. Melnyczuk przez pewien czas pełnił funkcję wiceministra paliw, energetyki i przemysłu węglowego ŁRL. Jak ustalili dziennikarze, poprzez Doncoaltrade do Polski trafiał antracyt - najbardziej energetyczny węgiel kamienny, którego rynkowa cena dziś to około 140 dolarów. Z ŁRL - według rozmówców "Dziennika Gazety Prawnej" - wyjeżdża nawet kilkakrotnie tańszy. Dziennikarze dotarli do rosyjskiego certyfikatu uprawniającego Doncoaltrade do wysyłki ukraińskiego antracytu za granicę drogą morską. Termin ważności upływa w maju 2018 r. "Na Ukrainie ten rodzaj węgla wydobywa się wyłącznie na obszarach okupowanych, więc jeśli ktoś dziś sprzedaje 'ukraiński antracyt', to znaczy, że przechodzi on przez ręce separatystów" - mówi gazecie ukraiński trader. Więcej w środowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej".