Niby dla rządu - zgodnie z zapewnieniami premiera - zapowiedź połączenia sił Samoobrony i LPR nie ma znaczenia, ale w PiS-ie zawrzało. Coraz więcej jest zwolenników wcześniejszych wyborów. Posłowie boją się tylko, że będą musieli szybciej wracać z wakacji. Bo, jak dowiedział się dziennik.pl, już w środę zbiera się na nieplanowanym posiedzeniu prezydium Sejmu. I może zdecydować o dodatkowym posiedzeniu izby. Prawdopodobny scenariusz wygląda tak: jutro lub pojutrze zbierają się władze PiS i decydują o rozwiązaniu Sejmu. To, że spotkanie komitetu poltycznego PiS się odbędzie, potwierdza nam Adam Lipiński, minister w kancelarii premiera. Politycy będą dyskutować o odpowiedzi na powstanie LiS-u. Jeśli uznają, że wybory muszą się odbyć, zaraz potem zbierze się Sejm. I wybory mamy już 30 września. Coraz więcej polityków PiS jest bowiem za nowym rozdaniem i to najwcześniej jak się da. "Bliżej do wyborów jeszcze nie było" - zapewniają dziennik.pl politycy PiS, choc nie chcą, by zdradzać ich nazwiska. Skąd ten pośpiech? Powody w zasadzie się nie zmieniają. Koalicjanci są coraz mniej przewidywalni i trwanie w tym rządzie ciągnie notowania PiS-u w dół. W dodatku jak najszybsze wybory pozwolą na "zaskoczenie przeciwnika". Bo politycy PiS - między innymi minister Adam Lipiński - zapewniają, że do nowych wyborów są przygotowani. Za to liczą, że do wyborów nie jest gotowa Platforma Obywatelska, ani partie ludowe - bo ich wyborcy mają teraz natłok prac na polach. Jak ustalił dziennik.pl, najgorętsze głowy w partii chciałyby nawet głosowania już pod koniec sierpnia. To ostatnie raczej jednak trudno będzie osiągnąć. Trwają parlamentarne wakacje i posłowie rozjechali się po Polsce i świecie. Ale jeśli będzie trzeba i to nie musi być przeszkodą. Dziś po południu polityków zelektryzowała wieść, że w tę środę na nieplanowanym posiedzeniu zbierze sie prezydium Sejmu. Niektórzy parlamentarzyści są przekonani, że chodzi o zwołanie dodatkowego posiedzenia całej izby. W rozmowach z dziennikiem.pl potwierdzają taki zamysł politycy PiS. Gdyby rzeczywiście zwołano posiedzenie, odbyłoby się ono na przełomie lipca i sierpnia. Posłowie zajęliby się na nim trzema sprawami - odebraniem immunitetu Stanisławowi Łyżwińskiemu, wprowadzeniem zakazu kandydowania do parlamentu kryminalistom i... samorozwiązaniem Sejmu. Te nastroje studzi jednak wicemarszałek Wojciech Olejniczak z SLD. Potwierdza, że prezydium się spotka, ale powtarza zapewnienia, jakie usłyszał w kancelarii Sejmu - że posiedzenie poświęcone będzie jedynie zaległym sprawom.