- Utrzymaliśmy pozycję w Sejmie, przybyło nam wyborców, będziemy w Sejmie merytoryczną opozycją - powiedział po spotkaniu jeden z liderów koalicji Marek Borowski (SdPl). PKW na podstawie nieoficjalnych danych z 99,05 proc. lokali wyborczych podała, że LiD uzyskał 13,2 proc. głosów. To wyraźnie poniżej oczekiwań polityków koalicji, którzy w początkach kampanii mówili o 18-20 proc. Zdaniem Borowskiego, w najlepszym rozdaniu centrolewica mogła liczyć najwyżej na 15 proc. głosów. - Zdobyliśmy poparcie 2 milionów 150 tys. wyborców, to o 100 tys. więcej niż dwa lata temu i 450 tys. więcej niż w zeszłorocznych wyborach samorządowych - wylicza Borowski. Taki entuzjazm może być jednak niezrozumiały dla szeregowych działaczy, zwłaszcza SLD, gdyż sondaże pokazują, że w porównaniu z poprzednią kadencją Sejmu, lewica będzie miała 3-5 miejsc mniej w ławach poselskich. - Jest kiepsko, spodziewaliśmy się lepszego wyniku - powiedział szef Federacji Młodych Socjaldemokratów Grzegorz Pietruczuk. - Dwa lata byliśmy w opozycji i w ogóle to nie zaprocentowało, w kampanii zabrakło nam wyrazistości - mówi nieoficjalnie jeden z prominentnych polityków SLD. Dlatego centrolewicowi liderzy będą musieli zastanowić się nad tym, jaką przyjąć strategię dalszego funkcjonowania. Zdaniem jednego z czołowych polityków SLD, w nowym klubie parlamentarnym Sojusz powinien obsadzić szefostwo klubu LiD, wicemarszałka Sejmu i przewodnictwo kilku komisji sejmowych. - Trzeba odsunąć Borowskiego, Szmajdzińskiego, władze powinni przejąć młodzi - powiedział. Jeszcze w niedzielny wieczór wyborczy odpowiedzialność za wynik wyborów wziął na siebie były prezydent Aleksander Kwaśniewski, twarz kampanii LiD. Pojawiają się głosy, że także szef Sojuszu Wojciech Olejniczak będzie musiał wyjaśnić słabą kampanię i koalicję z Partią Demokratyczną (bowiem LiD zdobył niewiele więcej głosów niż Sojusz, który dwa lata temu uzyskał 11,3 proc.). - Tych wyborów nie mogliśmy wygrać - analizuje była posłanka SLD Katarzyna Piekarska, która nie zdobyła mandatu w Warszawie. - Wybory były plebiscytem: czy jesteś za Kaczyńskimi, czy nie; czy wolisz tatę czy mamę - oceniła. - To był plebiscyt przeciw kaczyzmowi - dodaje wiceszefowa SLD Joanna Senyszyn. Zarówno Piekarska jak i Borowski oceniają, że w tej sytuacji LiD nie miał szans na lepszy wynik. - Nasze początkowe notowania były niezłe, bo nie było tak ostrej rywalizacji między PiS a PO - ocenił polityk SdPl. Borowski uważa, że 1/4 głosów oddanych na Platformę to głosy "antypisowskich" wyborców. - LiD utrzymał pozycję w Sejmie, która będzie nawet silniejsza ze względu na to, że PO będzie potrzebowała naszych głosów do odrzucania wet prezydenckich - zaznaczył szef SdPl. Piekarska zachęca do pozbycia się tonu rozliczeniowego. - Nie róbmy rozliczenia, skupmy się na byciu konstruktywną opozycją, ci którzy z list LiD-u weszli do Sejmu to bardzo dobrzy fachowcy - prawnicy, ekonomiści - podkreśliła. - LiD był budowany na wybory 2009 roku - zaznaczył z kolei szef Unii Pracy Waldemar Witkowski. Jego zdaniem, w wielu przypadkach błędem było postawienie na młodych na listach wyborczych. Jako przykład podał listę poznańską, gdzie po długich targach ostatecznie ustalono, że to nie dotychczasowa "baronowa" SLD Krystyna Łybacka będzie lokomotywą wyborczą, ale młody działacz Tomasz Lewandowski. Okazało się, że to Łybacka zdobyła więcej głosów. - Ludzie młodzi chcą być w Polsce rządzeni przez doświadczonych polityków - uważa Witkowski. Piekarska nie chce analizować, czy fakt zdobycia przez LiD niewiele więcej głosów niż Sojusz dwa lata temu stawia pod znakiem zapytania sens centrolewicowej koalicji. - Trzeba zakasać rękawy, ruszyć do pracy u podstaw i pokazać, że centrolewica jest w Polsce potrzebna - radzi. Witkowski uważa jednak, że Olejniczak będzie musiał wytłumaczyć się dołom partyjnym z wyniku wyborczego. Pytana o to Senyszyn podkreśliła, że "w każdej partii jest grono niezadowolonych". Wykluczyła, aby ewentualna krytyka Olejniczaka mogła doprowadzić do zmian na fotelu przewodniczącego SLD przed kongresem partii zaplanowanym na połowę 2008 roku. - Taki wariant nie jest rozważany - dodała. Czołowi politycy LiD nie wchodzą w polemikę, na ile na wynik centrolewicy wpływ miała niedyspozycja Kwaśniewskiego w Kijowie i Szczecinie. - Nie ma centymetra, który by to zmierzył - powiedział Borowski. Jedynie Witkowski uważa, że zachowanie Kwaśniewskiego, twarzy LiD w kampanii nie pomogło koalicji. Jego zdaniem, błędem było też ogłoszenie przez byłego prezydenta odejścia z bieżącej polityki przed końcem walki wyborczej. - Nie można głosować na ugrupowanie, którego lider wycofuje się - stwierdził. Przed politykami LiD stoi rozstrzygnięcie, kto będzie szefował klubowi centrolewicy w Sejmie. Politycy milczą na temat kandydatów. Witkowski wskazuje na obecnego szefa klubu SLD Jerzego Szmajdzińskiego. - To sprawny i wyważony polityk - mówi. W LiD przeważa opinia, że PO - jako zwycięska partia - powinna wziąć pełną odpowiedzialność za swoje rządy i dlatego centrolewica nie powinna wchodzić w koalicję z Platformą.