Wśród przybyłych z Biesłanu jest około 80 dzieci, najmłodsze z nich ma roczek. Wychodząc z hali przylotów na lotnisku w krótkiej rozmowie z dziennikarzami większość z nich, nawiązując do przeżyć związanych z oblężeniem ich szkoły przez terrorystów, mówiła, że nie da się tego zapomnieć i że "to ciągle w nich jest". - Mój syn był w szkole trzy dni. Cudem nie został nawet ranny. Bóg pomógł i on zdołał stamtąd uciec - wspomina jedna z matek. Sylwestrową noc cały Biesłan spędził na cmentarzu ofiar. - Tam przez całą noc odbywały się wspominki. Jest smutno, tamte wydarzenia są ciągle rozpamiętywane - mówią ludzie. 3 września zeszłego roku w Biesłanie w wyniku zajęcia szkoły przez terrorystów, którzy przetrzymywali w charakterze zakładników 1200 osób, zginęło 339 osób - w tym 172 dzieci. Rannych zostało ponad 700 osób.