Coraz więcej uczniów gimnazjów i liceów w dużych miastach rezygnuje z lekcji religii. Oficjalnie o problemie Kościół nie mówi. Ale z ustaleń gazety wynika, że w szkołach w Łodzi, Wrocławiu czy Warszawie aż połowa uczniów nie chodzi na katechizację. W jednym z łódzkich liceów z religii zrezygnowała cała klasa. Dlatego metropolita łódzki abp Władysław Ziółek zwrócił się z wezwaniem do młodzieży i rodziców. Apeluje o udział w szkolnej katechezie. Jeszcze dwa lata temu Kościół mógł ogłaszać, że na religię chodzi ponad 90 proc. gimnazjalistów i licealistów. Teraz jest tak tylko w diecezjach południowej i wschodniej Polski, zamieszkanych przez najbardziej religijną ludność. Niepokój duchownych budzi fakt, że w dużych miastach zachodniej i centralnej części kraju z uczęszczania na lekcje religii rezygnują nawet wierzący i praktykujący uczniowie. Choć deklarują, że regularnie chodzą do Kościoła, o szkolnej katechezie nie chcą słyszeć. Powód? Zdaniem jezuity ojca Jacka Prusaka często decyduje o tym brak wspólnego języka z osobą prowadzącą zajęcia z religii. Profesor Zbigniew Mikołejko, filozof i religioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego, nie ma natomiast wątpliwości: "W wielu przypadkach o rezygnacji z katechezy decyduje lenistwo. Na początku września uczniowie usłyszeli w szkołach, że teraz na ocenę z religii będą musieli zapracować. Katecheci podali im szczegółowe wymagania dotyczące materiału, który trzeba będzie opanować". Ksiądz dr Krzysztof Kantowski, konsultor komisji wychowania katolickiego episkopatu, zwraca uwagę, że pokolenie wychowane po 1990 r. nie docenia roli Kościoła. Jego zdaniem młodzi sądzą, że całą wiedzę o życiu mogą znaleźć w internecie.