Urszulę Kuczyńska zalała fala krytyki w mediach społecznościowych pod koniec ubiegłego tygodnia. Działaczce Razem zarzucono odmianę transfobii - "terfizm" - od angielskiego skrótu TERF: trans-exclusionary radical feminism/feminist, czyli radykalna feministka/feminista wykluczającą osoby transpłciowe. Osoby z macicami Argumentem przemawiającym za tym miał być m.in. wywiad w "Wysokich Obcasach" z grudnia ubiegłego roku, gdzie Kuczyńska wyrażała swoje wątpliwości dotyczące tego, czy dążenie co do zamieniania "kobiet" na "osoby z macicami" albo "osoby menstruujące", a także polubienie przez rzekomo transfobicznych wpisów i profili w mediach społecznościowych. W czwartek Kuczyńska przestała być asystentką społeczną posła Lewicy Macieja Koniecznego. Działaczka Razem przyznała, że nagonka, która miała miejsce w ostatnich dniach, odbija się na niej personalnie. - W internecie są grupki osób, które przeszukują moje lajki dwa lata wstecz, opowiadają o tym, że dwa lata temu na jakimś wydarzeniu słyszały, że ja coś szepczę, a są "życzliwe" mi osoby, które podsyłają mi wszelkie obelgi na mój temat, żebym tylko czegoś nie przeoczyła - podkreśliła. Według Kuczyńskiej cała sytuacja jest absurdalna. - Każdy przecinek, która ja w tym momencie postawię, będzie transfobiczny - dodała. Środowisko seksbiznesu Urszula Kuczyńska pytana, jakie środowiska, grupy stoją za tymi atakami, odpowiedziała, że "stoją za tym środowiska związane z seksbiznesem". W tym kontekście działaczka wymieniła m.in. Sex Work Polska, czyli koalicji - jak ją określa - "na rzecz dekryminalizacji sutenerstwa, kuplerstwa i stręczycielstwa". SWP w mediach społecznościowych po utracie stanowiska przez Kuczyńską oficjalnie wyraziło radość. Kuczyńska wymienia także kolektyw Stop Bzdurom, który w mediach społecznościowych dziękował za zorganizowanie w internecie ataku na nią. Dopytywana, skąd akurat te środowiska miałyby ją atakować, odparła: Bo jestem feministką antyprostytucyjną i byłam w Razem najsilniejszym głosem w tej kwestii. - To wszystko zaczęło się od publikacji mojego tekstu na temat poczynań Sex Work Polska w czasopiśmie fundacji Transform Europe - powiedziała. Jak dodała, wyciąganie wywiadu z "WO" po tylu miesiącach jest pretekstem do ataku. - Środowiska sex worku, które ja nazywam seksbiznesem albo handlem seksem, wiedziały, że nie mają takiej siły mobilizacji i dostały do ręki dodatkowy pretekst, żeby walnąć personalnie we mnie, a tak naprawdę chodzi o Razem - oceniła. Kuczyńska przyznała też, że nie wie, jak wygląda teraz jej sytuacja w Razem. - Oficjalnie nadal jestem członkinią partii i wiem, że wobec mnie zostało złożonych masa wniosków o postępowania w sądzie koleżeńskim, więc będę miała proces o czary, natomiast kiedy i jak on się skończy - nie wiem i czy moja partia ostatecznie zdecyduje się na wyrzucenie mnie ze względu na poglądy, to zobaczymy - powiedziała.