"Donaldzie Tusku, wyzywamy cię na pojedynek, Janusz Palikot gotów jest stawić się o każdej porze, odwołać każde spotkanie i zmierzyć się z tobą w telewizyjnej debacie" - mówił Armand Ryfiński z Ruchu Palikota. Działacze Ruchu ubrani byli w pomarańczowe koszulki z logo ugrupowania, mieli ze sobą transparenty, plakietki, gwizdki i megafony. Namawiali przechodniów do przyłączenia się do protestu. Przygotowali także petycję wzywającą Tuska do debaty; petycję wraz z symbolicznymi dwoma mikrofonami zanieśli do kancelarii premiera. "Wiele razy wzywaliśmy już i pisemnie, i na wszelkich konferencjach premiera do debaty" - oznajmiła sekretarz zarządu krajowego partii Anna Kubica. "Zaakceptujemy wszystkie warunki" - powiedział wiceprzewodniczący Ruchu Artur Dębski. "Jedynym godnym rywalem Donalda Tuska w debacie może być Janusz Palikot. Apelujemy do pana premiera o udział w tej debacie, zarówno z Januszem Palikotem, jak i innymi partiami politycznymi, które zarejestrowały swoich kandydatów we wszystkich okręgach" - dodał Kubica. "Jesteśmy zdeterminowani, możemy tu zostać dzień, dwa, trzy, możemy zostać do 9 października" - podkreśliła. Palikot, który pojawił się pod kancelarią premiera po południu oświadczył, że "protest odniósł częściowy skutek". Zapowiedział, że do debaty siedmiu komitetów ogólnokrajowych (PO, PiS, SLD, PSL, PJN, Polskiej Partii Pracy - Sierpień 80 i Ruchu Palikota) dojdzie 5 października w telewizji publicznej. Zdaniem Palikota, będzie to "namiastka debaty". Palikot ogłosił wstrzymanie pikiety pod kancelarią do przyszłego poniedziałku. Protesty zostaną wznowione, jeśli w ciągu tygodnia nie dojdzie do porozumienia w sprawie jego debaty jeden na jeden z premierem, lub jeśli komitet PO nie potwierdzi udziału Tuska w debacie 5 października. "Unikanie debaty z Januszem Palikotem jest brudną grą polityczną" - ocenił Palikot. Lider Ruchu zapowiedział również "sensacyjne odejście" jednego z członków SLD do swojego ugrupowania, o szczegółach ma poinformować we wtorek.