Śmierć kluczowego świadka utrzymywana jest w najgłębszej tajemnicy. Według oficjalnego aktu zgonu, Korczak zmarł z powodu długotrwałej choroby. Prokuratura twierdzi, że nie utrudni to wyjaśnienia tej sprawy. Adam Korczak, który widział śmierć Pershinga, potwierdził w zeznaniach, że zamach przygotowywali Niemczyk z Boguckim. Zaznaczył jednak, że Niemczyk strzelał w powietrze, a nie do szefa Pruszkowa; tak naprawdę Pershinga zabił Bogucki. Takie zeznania pozwalałyby pójść Niemczykowi na układ z policją i prokuraturą. Co ważne, nie groziłoby mu wówczas dożywocie. Śmierć "Dziadka" sprawę trochę komplikuje. Sprawny adwokat może bowiem próbować podważać złożone przez niego zeznania. A to oznacza, że układ, jaki policja i prokuratura chcą zawrzeć z Niemczykiem, może nie dojść do skutku. Co więcej, sam Niemczyk na wieść o śmierci Korczaka może zrezygnować ze współpracy. Z kolei prokuratura zapewnia, że śmierć "Dziadka" nie utrudni postępowania w sprawie śmierci "Pershinga". - Oczywiście nie utrudni to postępowania, poza tym, że nie będzie możliwe bezpośrednie przesłuchanie świadka na rozprawie - powiedział dziennikarzom Tomasz Tadla, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach, która prowadzi sprawę. - Postępowanie będzie się musiało toczyć dalej i oczywiście sąd będzie mógł skorzystać z tych zeznań, ale też będzie musiał przeprowadzić również wszystkie inne dowody, co do których prokuratura złoży wniosek - dodał rzecznik. Posłuchaj relacji: W naturalną śmierć Korczaka nie wierzą jego koledzy. Ta sytuacja - jak mówią - przypomina im niby-samobójstwa innych gangsterów, jak chociażby "Baraniny" czy Maziuka, który strzelał do Dębskiego. Adam Korczak to znana osoba w świecie przestępczym na Podbeskidziu, wielokrotnie karany za rozboje, wymuszenia, napady. Był bliskim znajomym Niemczyka; ochraniał jego agencje towarzyskie. Brał też udział w przygotowaniach do zamachu na życie "Pershinga".