Jak przypomina dziennik, od listopada zacznie obowiązywać ustawa o leczeniu niepłodności podpisana przez Bronisława Komorowskiego. Ma ona "ucywilizować rynek in vitro w Polsce". Kierownicy urzędów stanu cywilnego zwracają jednak uwagę, że ślad o przeprowadzonym zabiegu znajdzie się także w prowadzonych przez nich rejestrach. Ustawa zobowiązuje USC do gromadzenia w tzw. rejestrze uznań "informacji, że oświadczenie konieczne do uznania ojcostwa zostało złożone przed przeniesieniem do organizmu kobiety komórek rozrodczych" - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Jak wyjaśniają kierownicy USC - od listopada w rejestrach stanu cywilnego, obok informacji typu: PESEL dziecka czy miejsce i adres urodzenia, będzie ślad dotyczący metody poczęcia. Każdy po osiągnięciu pełnoletności będzie mógł sprawdzić, czy pochodzi z probówki. Jak pisze Tomasz Żółciak na łamach gazety, może się to stać nawet przypadkiem, gdy w którymś momencie życia dana osoba będzie potrzebowała np. odpisu aktu stanu cywilnego. Część pracowników USC zaniepokojona jest również tym, ile osób będzie miało dostęp do tak wrażliwych danych. Od marca funkcjonuje centralny System Rejestrów Państwowych (SRP), do którego podpięte są wszystkie gminy i urzędy stanu cywilnego w kraju. MSW nie udzieliło odpowiedzi na pytanie, ilu urzędników może mieć wgląd w te dane. Jak podaje dziennik, z nieoficjalnych danych wynika, że dostęp do aplikacji Źródło, służącej do obsługi państwowych rejestrów, ma ok. 15 tys. osób. Więcej na ten temat w dzisiejszym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej".