Tak zdecydował Sąd Okręgowy w Częstochowie, uwzględniając wniosek prokuratury w tej sprawie. O decyzji sądu, która zapadła na niejawnym posiedzeniu, poinformował dziennikarzy jego rzecznik Bogusław Zając. 3 marca w wyniku czołowego zderzenie dwóch pociągów pod Szczekocinami zginęło 16 osób, a ponad 50 zostało rannych. Choć Andrzej N. został zatrzymany już następnego dnia po katastrofie, stan zdrowia nie pozwala na jego przesłuchanie i formalne postawienie mu zarzutu. Mężczyzna przebywa w jednym ze szpitali psychiatrycznych w regionie. W opinii przesłanej do prokuratury biegli lekarze wskazali, że dla pełnej oceny stanu zdrowia psychicznego konieczne jest zarządzenie obserwacji sądowo-psychiatrycznej. Ponieważ jest to związane z pozbawieniem wolności, zgodę na obserwację musiał wyrazić sąd. Zgodnie z jego decyzją Andrzej N. trafi na miesiąc do zamkniętego oddziału. Po obserwacji biegli wydadzą dokładną opinię na temat stanu zdrowia podejrzanego. - Wynik obserwacji jest oczywiście przyszły i niepewny. (...) Jeżeli w ciągu czterech tygodni lekarze nie będą w stanie wydać stosownej opinii, mogą wystąpić do sądu o przedłużenie tej obserwacji na dalszy konkretny okres, nie dłużej niż cztery tygodnie - powiedział Zając. - Uzasadnienie jest proste i oczywiste, wynika z wniosku biegłych lekarzy. Jeżeli oni nie są w stanie wydać opinii, wnioskują o przeprowadzenie takiej obserwacji, to sądowi nie pozostaje nic innego, jak ją przeprowadzić - dodał. Podkreślił, że od wyników badań zależy dalszy rozwój sprawy. Pytany, jak będzie przebiegała obserwacja Andrzeja N., rzecznik odpowiedział, że jest to już kwestia czysto medyczna, wynikająca ze specyfiki badania. Sędzia powiedział też, że zawsze w sytuacjach tego rodzaju biegli badają kwestie poczytalności podejrzanego w chwili katastrofy. Pełnomocnik Andrzeja N. mec. Witold Pospiech powiedział dziennikarzom, że stan jego klienta jest tak zły, że nie ma z nim żadnego kontaktu. - Zupełnie wyłączona świadomość. Ruchy spowolnione. Nie mógł podpisać mi pełnomocnictwa, wymagało to ogromnego wysiłku. Jest zupełnie bezwolny - opisywał adwokat. Prokuratura zaznaczyła, że ewentualna obserwacja sądowo-psychiatryczna nie wyklucza możliwości przesłuchania dyżurnego ruchu w charakterze podejrzanego, uzależnione jest to jednak od opinii biegłych na temat jego stanu zdrowia. Prokurator Tomasz Ozimek z częstochowskiej prokuratury okręgowej powiedział dziennikarzom, że choć sąd wydał postanowienie o obserwacji na cztery tygodnie, po upływie tego okresu biegli lekarze-psychiatrzy zdecydują, czy jest on wystarczający do wydania opinii o stanie zdrowia podejrzanego. - Biegli będą musieli odpowiedzieć na bardzo ważne pytanie, dotyczące poczytalności podejrzanego w chwili zarzucanego mu czynu. Jeżeli po upływie tego okresu stwierdzą, że jest on niewystarczający do udzielenia odpowiedzi (...) mogą złożyć wniosek o przedłużenie obserwacji o kolejne cztery tygodnie - wyjaśnił. - Te czynności są bardzo ważne dla prokuratury, albowiem dają odpowiedź na pytanie podstawowe - czy w tej sprawie doszło do popełnienia przestępstwa, czyli jaki był stan zdrowia dyżurnego ruchu w chwili zarzucanego mu czynu - podkreślił Ozimek. Prokurator był też pytany o pojawiające się informacje, że maszynista pociągu Interregio mógł nie być sam w elektrowozie w chwili katastrofy. - Nie komentujemy tego typu informacji - odpowiedział. Ozimek przypomniał, że w śledztwie zgromadzono już bardzo obszerny materiał dowodowy, który jest teraz przedmiotem analizy śledczych. Dodał, że w tym tygodniu prokuratorzy zamierzają opracować tzw. plan śledztwa - dokument zawierający charakterystykę dotychczas zebranych dowodów, ewentualne wersje śledcze, a także będzie określał czynności, które w tej sprawie będą musiały być wykonane. Wobec dyżurnego ze Starzyn prokuratura wydała już wcześniej postanowienie o przedstawieniu zarzutu nieumyślnego spowodowania katastrofy ze skutkiem śmiertelnym. Grozi za to do ośmiu lat więzienia. Według śledczych mężczyzna, pełniąc obowiązki dyżurnego ruchu, doprowadził do skierowania jednego z pociągów na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem. 3 marca wieczorem w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa. W wyniku katastrofy zginęło 16 osób, a ponad 50 zostało rannych.