W środę po godz. 16 zaczęło się posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, na którym rozpatrywany jest wniosek o odwołanie Zbigniewa Ziobry z funkcji ministra sprawiedliwości. Złożyli go posłowie klubu PO-KO. Powodem afera hejterska "Bezpośrednim powodem złożenia tego wniosku było to, o czym opinia publiczna dowiedziała się kilka tygodni temu - tzw. afera hejterska. Fabryka hejtu, jak media określają ministerstwo sprawiedliwości, jest sprawą bulwersującą, która nigdy w historii III RP nie wydarzyła się" - mówił w trakcie posiedzenia Borys Budka (PO-KO). Budka mówił, że w ministerstwie sprawiedliwości pod okiem bezpośredniego zastępcy ministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, "jak media donoszą, działała zorganizowana grupa, która zajmowała się hejtem, pomawianiem, atakowaniem, produkowaniem materiałów wobec niezawisłych sędziów RP", którzy "wbrew linii ministerstwa i partii rządzącej ośmielali się krytykować tzw. reformę sprawiedliwości i bronić zwykłych obywateli przed tym, by wszechwładne państwo i politycy nie wydawali wyroków zamiast sądów Rzeczpospolitej" - argumentował Budka, uzasadniając wniosek opozycji. Zaznaczył, że ta "bulwersująca sprawa, która nigdy wcześniej nie wydarzyła się" politycznie obciąża ministra sprawiedliwości. "Polityczna odpowiedzialność jest oczywista i w świetle jego wcześniejszych publicznych wypowiedzi sprzed lat wydawało się oczywiste, że poda się do dymisji, po tym, jak kiedyś domagał się takiej dymisji od jednego z byłych ministrów sprawiedliwości pana prof. Zbigniewa Ćwiąkalskiego za dużo mniejszej wagi sprawę" - mówił Budka. Podkreślił, że posłów opozycji do złożenia wniosku o wotum nieufności zmusił brak reakcji na "aferę hejterską" ze strony premiera Mateusza Morawieckiego oraz prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. "Nie usłyszeliśmy w tej sprawie żadnych rzeczowych wyjaśnień. Usłyszeliśmy stek niespójnych, nieprawdopodobnych tłumaczeń, w których minister sprawiedliwości odcina się od osoby swojego zastępcy. Wydaje się wręcz niemożliwe, by w tego typu sprawie, w której media informują o kolejnej dawce hejtu, nienawiści, pomówień produkowanych przez ludzi, którzy między innymi byli zatrudnieni w ministerstwie sprawiedliwości nie było żadnej reakcji ze strony najważniejszych organów państwowych" - stwierdził Budka. Dodał też, że w tej sprawie "najbardziej bulwersujący" jest fakt, iż minister sprawiedliwości nie jest w stanie wziąć na siebie odpowiedzialności "za człowieka którego zatrudnił". Święczkowski: Wniosek całkowicie polityczny "Uważam ten wniosek za całkowicie polityczny - ocenił z kolei Bogdan Święczkowski, pierwszy zastępca prokuratora generalnego. "Na pewno w zakresie prokuratury (....) jest całkowicie niezasadny, opary na całkowicie błędnych przesłankach, niewiedzy, niechęci poznania tej wiedzy"- powiedział prokurator. Bogdan Święczkowski podkreślił, że "decyzja z 2016 roku polskiego parlamentu, o połączaniu urzędu prokuratura generalnego i ministra była jak najbardziej słuszna i zasadna". W jego ocenie spowodowało to gwałtowny postęp w intensywności i szybkości działań prokuratury. Wskazał, że na przykład "w 2015 roku prokuratorzy wszczęli 55 tys. śledztw i dochodzeń. W 2018 roku już prawie 700 tys. W 2015 roku zakończyliśmy 830 tys. postępowań, a 2018 roku milion siedemdziesiąt sześć tysięcy". "Ani jednego polityka" Jest zaszczytem bronić ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro - mówił wiceszef MS Michał Wójcik podczas prac sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Wójcik wyraził ubolewanie, że poseł Budka (PO-KO), który przedstawiał podczas posiedzenia komisji wniosek o wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości, "nie przekazał niczego merytorycznego". Nawiązał do słów Budki, że "to przykry zaszczyt" musieć przedstawiać wniosek o wotum nieufności. "Tak. To jest przykre, że państwo po raz kolejny przedstawiacie wniosek o wotum nieufności (...), ale jest zaszczytem bronić ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego" - powiedział. "Państwo w istocie te wnioski wykorzystujecie jako pretekst, pretekst do tego, żeby zaatakować ministra sprawiedliwości, bo to wszystko, co zrobiliśmy dla społeczeństwa w ciągu ostatnich czterech lat, to jest istotnie rewolucja w wielu obszarach" - podkreślił. "To my wyszliśmy naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwu" - dodał. Wójcik przedstawił również kilka spraw, które - jak mówił - z inicjatywy ministra sprawiedliwości udało się zrealizować w ciągu ostatnich czterech lat. Jak wyliczał, są to: walka z wyłudzeniami VAT-owskimi, z pedofilami, mafią lekową, walka o polskie dzieci za granicą, reprywatyzacja, sprawy dotyczące alimenciarzy, nielegalne adopcje czy dozór elektroniczny. Wójcik odniósł się też "do sprawy kłótni sędziów, która pojawiła się we wniosku" o wotum nieufności. Jak podkreślił, w rozmowach ujawnionych przez media "nie ma ani jednego polityka". "Nie ma ani pana ministra (Zbigniewa) Ziobro, ani (Michała) Wójcika, ani (Marcina) Warchoła, ani (Sebastiana) Kalety, ani (Patryka) Jakiego. Nie ma nikogo z nas, nie ma polityków" - podkreślił Wójcik. "To są sędziowie, którzy wywodzą się - co ciekawe - z jednego stowarzyszenia, którzy się po prostu pokłócili" - dodał. "I doskonale o tym wiecie, próbujecie to przykleić do polityków, ale tego się nie uda zrobić" - wskazał. "Pan minister (Zbigniew) Ziobro nie znał przed wyborami pana ministra Łukasza Piebiaka" - zapewnił. "Natomiast dał pewną propozycję (...) współpracy stowarzyszeniu, pan minister Łukasz Piebiak wyraził gotowość tej współpracy i został wiceministrem. I chcę powiedzieć, że od tamtego czasu doszło do bardzo głębokiego podziału w środowisku sędziowskim i potężnej konfrontacji" - zaznaczył. Wójcik nawiązał również do tzw. farmy troli. "To jest kilku, kilkunastu sędziów, którzy prowadzili te rozmowy (...) minister Ziobro odniósł się do tego w sposób jednoznacznie negatywny" - podkreślił. "W sensie politycznym temat został zakończony, w sensie prawnym będzie rozstrzygany pewnie przez sąd, bo część tych osób jednoznacznie odcina się od tego, co media ujawniły i składają pozwy, według mojej wiedzy, na duże kwoty" - powiedział. "Posprzątać po Platformie Obywatelskiej" "Dzisiejsze działania na poziomie prokuratorskim jak i legislacyjnym to wielkie dzieło ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Nie tylko musiał po was sprzątać, ale dodatkowo nowe dobre prawo dla naszych obywateli i dla naszej ojczyzny (przygotować - PAP)" - powiedział podczas Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka mającej zaopiniować poselski wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry podsekretarz stanu Marcin Warchoł. Warchoł wytknął politykom Platformy Obywatelskiej błędy, które - jego zdaniem - popełnili sprawując władzę. "Na odchodne przygotowaliście nie tylko prezent w postaci skrócenia terminów przedawnienia, kodeksu postępowania karnego, ale o to w lipcu 2015 roku przestępstwo zmienia się w wykroczenie i nielegalny wywóz leków staje się niestety gorzką prawdą i gwałtownie wzrasta liczba odmów realizacji leków" - wskazał. Wiceminister wyliczył, że "w lipcu 2015 roku odmów realizacji leków było 34 tysiące, natomiast w lipcu 2017 roku 721 tysięcy". "To wzrost o przeszło 2 tysiące procent tylko w ciągu dwóch lat" - podkreślił. Według niego "zielona wyspa Donalda Tuska z lat 2013-2015 stała się przekleństwem dla milionów polskich przedsiębiorców, rodzinnych firm, które bankrutowały, bo nie otrzymywały pieniędzy". Według Warchoła działo się tak, bo "wystarczył 5 centymetrów brakującej siatki i różnego rodzaju inne wzięte z sufitu uchybienia, aby naliczać gigantyczne kary umowne i doprowadzać do ruiny polskich przedsiębiorców". Komisja negatywnie zaopiniowała wniosek Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka negatywnie zaopiniowała w środę wniosek o wotum nieufności wobec ministra Ziobry. Za pozytywnym zaopiniowaniem wniosku głosowało 8 posłów, 18 było przeciw, a trzech wstrzymało się od głosu. W dyskusji nad wnioskiem głos zabrał minister sprawiedliwości. Jego zdaniem przyczyna, która była podstawą wniosku, jest "jest zupełnie inna niż formalna". "W momencie, w którym posłowie PO zdecydowali się składać wniosek o wotum nieufności wobec mnie, w tym samym czasie polscy prokuratorzy wydawali historyczne decyzje. Przejmowali na poczet skarbu państwa 1 mld 400 mln zł. Pieniądze te pochodziły z kartelów narkotykowych. To było tylko możliwe, ponieważ doszło do rządów dobrej zmiany" - zaznaczył Ziobro. Ziobro odnosząc się do głównego zarzuty sformułowanego we wniosku opozycji dot. tzw. afery hejtowania sędziów wskazał, że konsekwencje w tej sprawie zostały już wyciągnięte. "Mamy sytuację, która nie powinna się wydarzyć. Moja rolą było wyciągnięcie natychmiastowych politycznych konsekwencji. Tymi konsekwencjami było odwołanie wiceministra Łukasza Piebiaka, odwołanie sędziów pojawiających się na forach; tymi konsekwencjami było wszczęcie postepowań dyscyplinarnych i wszczęcie postepowania karnego" - mówił Ziobro. O złożeniu wniosku o wyrażenie wotum nieufności wobec Zbigniewa Ziobry poinformował 29 sierpnia szef PO Grzegorz Schetyna. Jak zaznaczył, wniosek ma związek z ujawnieniem "zorganizowanej grupy sędziów w Ministerstwie Sprawiedliwości, która zajmowała się produkcją hejtu i językiem nienawiści". Z artykułów publikowanych w drugiej połowie sierpnia przez portal Onet wynikało, że ówczesny wiceszef MS Łukasz Piebiak utrzymywał w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów, m.in. szefa Iustitii prof. Krystiana Markiewicza. Miało się to odbywać za wiedzą wiceministra. Po tych doniesieniach Piebiak podał się do dymisji.