Funkcjonariuszy odsunięto już od wykonywania obowiązków. - Nie czuję się całkowicie niewinny w tej sprawie, bo doszło do tragedii, do której nie powinno dojść - powiedział Wassermann. Zaznaczył jednak, że minister-koordynator służb ma jedynie prawo do nadzoru ogólnego, możliwości żądania informacji, żądania dokumentów albo przeprowadzenia określonego postępowania. W środę rano była posłanka SLD i była minister budownictwa Barbara Blida postrzeliła się śmiertelnie podczas rewizji ABW w jej domu w Siemianowicach Śląskich. Tego dnia miała zostać ona zatrzymana wraz z 14 innymi osobami w śledztwie dotyczącym afer w przemyśle węglowym z lat 90. Wassermann powiedział, że postępowania dyscyplinarne obejmą wiceszefa delegatury ABW w Katowicach, naczelnika jej wydziału postępowania karnego, trójkę funkcjonariuszy, którzy weszli do domu Blidy oraz oficera odpowiedzialnego za plan całej akcji. Według Wassermanna, w grę wobec nich może też wchodzić odpowiedzialność karna. Wassermann zaznaczył, że zapowiedziane postępowania dyscyplinarne nie wyczerpują zakresu osób, które mogą być pociągnięte do odpowiedzialności. - Myślę tutaj o pewnym poziomie odpowiedzialności na szczeblu centrali ABW - zaznaczył. - Zarzucano służbom, że działają na pokaz i bardzo drastycznie, a skuwanie zatrzymanych miało być elementem tej drastyczności - powiedział Wassermann. Gdyby do tragedii nie doszło, ale pojawiła się informacja, że Blida została skuta kajdankami, "pewno też budziłoby to kontrowersje i złe oceny" - dodał. Wassermann przyznał, że sytuacja podczas interwencji ABW w domu Blidy "wymknęła się spod kontroli", a funkcjonariusze nie postępowali zgodnie z instrukcją wewnętrzną ABW, która reguluje jak w przypadku zatrzymania i przeszukania powinni się zachowywać. Przypomniał, że funkcjonariuszka ABW uległa prośbie Blidy, by nie towarzyszyła jej bezpośrednio w łazience. - Ona pozostawiła Blidę przy otwartych drzwiach do łazienki i wyszła na korytarz - powiedział. Wtedy padł strzał. Minister ujawnił, że w piątek "powinna się odbyć" konfrontacja między mężem Blidy a funkcjonariuszką. Potwierdził, że wszyscy funkcjonariusze ABW, którzy byli w domu Blidy, są pod opieką psychologa. Według Wassermanna, nie ma wątpliwości, że strzał padł z rewolweru zabezpieczonego na miejscu oraz że było to samobójstwo. Blida strzeliła do siebie tzw. pociskiem obezwładniającym, a do szybkiej śmierci doszło z tego powodu, że "strzał był z przyłożenia" - wyjaśnił. Zapytany o kwestię ewentualnej zmiany procedur w przypadku tego rodzaju interwencji służb, Wassermann odpowiedział, że "interwencja o godz. 6 rano to nie jest nękanie, tylko pewność, że zastaniemy daną osobę w domu". Zaznaczył, że w sprawie procedur zatrzymań są różne argumenty za i przeciw, ale przy przeszukaniu musi być podejrzana osoba. - To samo prawo można stosować ostrzej albo bardziej liberalnie. Ja też wolałbym, aby skucie kajdankami i położenie na podłodze było rutyną odnośnie groźnych przestępców, a nie "białych kołnierzyków" - mówił Wassermann. Minister zapewnił, że samobójstwo Blidy i postępowanie w tej sprawie nie zatrzymają "poważnego śledztwa" odnośnie "afery węglowej". - Gdyby posługiwać się pewną analogią, to określenie "mafia węglowa" mogłoby konkurować z określeniem "mafia paliwowa" - dodał.