W środę prezydent Andrzej Duda i prezydent USA Donald Trump podpisali w Waszyngtonie deklarację dotyczącą polsko-amerykańskiej współpracy obronnej. Zgodnie z deklaracją USA planują zwiększyć swoją aktualną obecność wojskową w Polsce. Trwała obecność wzrośnie w najbliższej przyszłości o około tysiąc dodatkowych żołnierzy. "Duże osiągnięcie" Zdaniem historyka i politologa dra Dębskiego, deklaracja jest o tyle ważnym dokumentem, że "określa politykę prezydenta Trumpa", a Stany Zjednoczone i amerykańska administracja będą dążyć, by "to co zostało w niej zapisane, zostało zrealizowane". "Mamy tu do czynienie rzeczywiście z takim dokumentem, o który pewnie zabiegaliśmy w zasadzie od 1999 roku, od wejścia do NATO" - ocenił dr Dębski. Politolog wskazał, że deklaracja została zawarta w sytuacji, kiedy w ciągu ostatnich lat bezpieczeństwo w Europie zmieniło się na niekorzyść - w tym kontekście wymienił rosyjską agresję na Ukrainę. "I w tym właśnie momencie, gdy sytuacja na świecie zmienia się na niekorzyść, także na niekorzyść Polski, doprowadzamy do zawarcia porozumienia, które niewątpliwie intensyfikuje, wzmacnia relacje transatlantyckie, wzmacnia amerykańskie zaangażowanie w Europie i relacje polsko-amerykańskie" - zaznaczył dr Dębski. Jego zdaniem "to duże osiągniecie dyplomatyczne i polityczne". Jak dodał, ważnym kontekstem sprawy jest fakt, że Amerykanie sygnalizują w świecie, że zamierzają się wycofywać z zaangażowania w różnych regionach świata, także w Europie. "Potencjalnie jest to możliwe, że w jakiejś perspektywie czasowej mogą chcieć ograniczać swoje zaangażowanie w Europie. W ostatnich latach mieliśmy do czynienia z napięciami w relacjach transatlantyckich głównie na tle polityki handlowej. Tymczasem to, z czym mamy dzisiaj do czynienia, to jest działanie polskie na rzecz wiązania interesów amerykańskich, zaangażowania w bezpieczeństwo Europy" - mówił Dębski. "Polska tutaj działa nie tylko we własnym interesie, ale po pierwsze - w interesie wszystkich państw wschodniej flanki Sojuszu. Więcej wojsk amerykańskich w regionie, więcej wojsk amerykańskich w Polsce, to zwiększa poczucie pewności, że one mogą być użyte także w sytuacji kryzysowej dla obrony innych naszych sojuszników we wschodniej flance. Ale także to jest wzmacnianie Sojuszu, NATO - dlatego że amerykanie będą stacjonować na terenie kolejnego państwa członkowskiego NATO, tym razem Polski" - podkreślił dr Dębski. "Istotna zmiana systemowa" Dyrektor PISM ocenił, że zapowiadane powstanie dowództwa dywizyjnego USA w Polsce, jest dla nas "istotną zmianą systemową". "Dlatego, bo Amerykanie będą poznawać i będą stale ćwiczyć użycie swoich sił na wschodniej flance Sojuszu. Będą się przyzwyczajać do tej swojej obecności i to będzie w perspektywie przyszłości czynnik, który będzie nam ułatwiał przekonywanie kolejnych administracji (USA) do zacieśniania współpracy wojskowej z Polską, w tym do zacieśnienia współpracy w NATO" - zauważył dr Dębski. Zdaniem politologa, ta decyzja będzie oddziaływała na relacje polsko-amerykańskie długofalowo i będzie wzmacniała Sojusz Północnoatlantycki, co ma znaczenie w związku z pojawiającymi się w amerykańskim społeczeństwie wątpliwościami, czy "Stany Zjednoczone w dalszym ciągu powinny odpowiadać za bezpieczeństwo w Europie, czy w dalszym ciągu powinny być tak istotnie jak obecnie zaangażowane w jego gwarantowanie - zwłaszcza pod względem finansowym". "Polska, która uważa, że obecność wojskowa Stanów Zjednoczonych w Europie dobrze służy bezpieczeństwu na naszym kontynencie, podejmuje tutaj konkretne kroki, aby tę obecność wzmocnić, przedłużyć, ustabilizować, aby ją systemowo związać z postrzeganiem zagrożeń dla bezpieczeństwa w Europie charakterystycznych dla wschodniej flanki Sojuszu. Więc to nam się bardzo dobrze przysłuży" - podsumował dr Dębski.