Protest pielęgniarek trwa ponad dwóch tygodni; w poniedziałek dyrekcja placówki zdecydowała o zawieszeniu pracy czterech oddziałów i przesunięciu personelu do tych klinik, gdzie są pacjenci. Po godz. 20 we wtorek Syczewska poinformowała dziennikarzy, że kolejna tura rozmów się zakończyła i nie przyniosła porozumienia. Mówiła, że w poniedziałek wspólnie zostało wypracowane porozumienie, które zarząd związku pielęgniarek wstępnie zaakceptował i zaproponował we wtorek jego podpisanie. Potem - dodała - pielęgniarki z tego zrezygnowały. "Dziś zarząd związku zawodowego pielęgniarek po raz kolejny wyszedł z nową propozycją porozumienia, w której nastąpiły istotne zmiany w istotnych, dotychczas ustalonych punktach oraz pojawiły się kolejne, które wcześniej zarząd zgłaszał, a następnie odrzucił" - powiedziała Syczewska. Podkreśliła, że zarząd związku wielokrotnie zmieniał zdanie, składał nowe propozycje i się z nich wycofywał, a "tak naprawdę przychodził z jednym pytaniem - czy wzrośnie kwota podwyżki". Syczewska powiedziała, że centrum nie stać na zrealizowanie podwyżek dla jednej grupy zawodowej w wysokości ponad 20 mln zł rocznie. Coraz większy nacisk We wtorek przed południem przewodnicząca protestujących pielęgniarek Magdalena Nasiłowska mówiła, że jest "coraz większy nacisk i szykanowanie koleżanek", żeby przerwały strajk. "My nie odeszliśmy całkowicie od dzieci. Jedna pielęgniarka została, została pielęgniarka oddziałowa i pielęgniarka odcinkowa. Jedna pielęgniarka zeszła z dyżurów. Więc dalej normalnie pracujemy. A tak sobie wcześniej życzyła dyrekcja, żeby w tak okrojonym składzie bez strajku pracować. (...) Nie został żaden oddział zamknięty" - mówiła Nasiłowska. W poniedziałek dyrektor CZD poinformowała o zamknięciu czterech oddziałów, w których nie ma już pacjentów, i skierowaniu pracowników tam, gdzie wciąż leczone są dzieci. Nasiłowska mówiła, że we wtorek o godz. 11 w CZD było 438 pacjentów. "Więcej niż wczoraj, bo wczoraj było 318. Czyli nie jest prawdą to, co jest przekazywane w tej chwili do mediów, że CZD nie pracuje. Pracuje, coraz więcej pacjentów jest przyjmowanych, są wykonywane wszystkie zabiegi, które są niezbędne w ratowaniu życia" - przekonywała. Wsparcie Strajkujące pielęgniarki wspierały koleżanki z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych z woj. świętokrzyskiego i opolskiego, które we wtorek przyjechały do CZD. Związek zwraca uwagę, że minimalne normy zatrudnienia pielęgniarek nie gwarantują bezpieczeństwa pacjentów, ale służą określaniu najniższego dopuszczalnego poziomu ich zatrudnienia, nieodzwierciedlającego faktycznych potrzeb; tak jest m.in. w Centrum Zdrowia Dziecka. "Chcemy, by przy kontraktowaniu procedur medycznych było jasno określone, ilu potrzeba lekarzy, ile pielęgniarek. Wtedy nie byłoby tego, co jest teraz, że nie ma kasy i zatrudnia się jedną pielęgniarkę na oddział albo jedną na dwa oddziały, bo i takie są sytuacje" - mówiła Izabella Szczepaniak z Zarządu Krajowego OZZPiP. W środę w Sejmie premier <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-beata-szydlo,gsbi,19" title="Beata Szydło" target="_blank">Beata Szydło</a> przedstawić ma informację o sytuacji w CZD. Debatę zaplanowano na godz. 9.15.