- Prof. Kus rozmawiał z rektorem na ten temat dwa tygodnie temu. Rektor powróci za tydzień z podróży zagranicznej i wówczas można się spodziewać podjęcia decyzji w sprawie naukowca - powiedział rzecznik UMK, dr Marcin Czyżniewski. Kus poinformował w środę o swoich kontaktach z SB radę macierzystego wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej. Profesor przeprosił swoich kolegów i współpracowników za "zawiedzione zaufanie i krzywdy". Z dokumentów IPN wynika, że prof. Kus, noszący pseudonim "Orion", donosił na przełożonych i kolegów astronomów od 1972 do 1989 r. W wywiadzie dla toruńskich "Nowości", które dotarły do jego teczki personalnej, przyznał że funkcjonariusz SB nawiązał z nim kontakt przed wyjazdem na stypendium do Cambridge w 1972 r. - Oświadczył, że ułatwią mi wyjazd, ale chcą w zamian, bym podpisał zobowiązanie do utrzymania tajemnicy państwowej i współpracy. Po powrocie miałem im tylko opowiedzieć, w jakich warunkach pracowałem na Zachodzie i o ewentualnych próbach zwerbowania mnie przez obcy wywiad. Odebrałem to jako rodzaj szantażu - jak się nie zgodzę, to mi utrudnią wyjazd, czyli nie dostanę paszportu i zmarnuję nie tylko szansę swoją, ale polskiej nauki - mówił prof. Kus. Z dokumentów zgromadzonych przez SB wynika, że naukowiec spotkał się z oficerami SB 81 razy. Raportów nie pisał osobiście, a jedynie podpisywał notatki ze spotkań sporządzane przez funkcjonariuszy. Wiele rozmów utrwalonych przez esbeków dotyczyło charakterystyk pracowników UMK, przełożonych i kolegów naukowca z UMK i PAN. Opisywał on m.in. ich problemy osobiste, nałogi i kłopoty w relacjach rodzinnych. Zachowały się także dwa pokwitowania przyjęcia gotówki i notatki o wręczonym dwukrotnie w podarunku przez SB alkoholu. Prof. Kus obecnie stanowczo zaprzecza, by przyjmował jakiekolwiek gratyfikacje od funkcjonariuszy. Okres 17-letniej współpracy naukowiec uważa teraz za "największy błąd w życiu". - Wiem, że to mój potworny błąd. Wstydzę się. Strasznie tego żałuję - podkreślił prof. Kus. Szef Centrum Astronomii UMK jest drugim, obok Aleksandra Wolszczana, naukowcem z tej instytucji, któremu zarzucono współpracę z SB. We wrześniu o przeszłości prof. Wolszczana napisała "Gazeta Polska". Astronom przyznał się do kontaktów z SB, ale uważa, że swoim postępowaniem nie wyrządził nikomu krzywdy. Krótko potem podał się do dymisji, która została przyjęta przez rektora UMK.