To odpowiedź szefa miejskiego teatru na zarzuty, jakie postawiło mu osiem podwładnych i jedna była pracownica placówki. Sprawa trafiła do prokuratury. "Jestem w szoku. Ale rozumiem prezydenta Jacka Majchrowskiego, który musiał złożyć zawiadomienie do prokuratury po otrzymaniu pisma od kilku kobiet. Z tego, co wiem, prezydent w swoim zawiadomieniu do prokuratury w żaden sposób nie przesądza o winie" - powiedział Schoen. Przyznał, że był wstrząśnięty, gdy dowiedział się o zawiadomieniu. Jak podkreślił, nigdy nie było sytuacji, w której przekroczyłby dozwoloną granicę w relacjach z tymi kobietami. "W sytuacjach naturalnych składałem życzenia, gratulacje i zawsze odbywało się to w obecności wielu innych osób" - oświadczył Schoen. "Mam poczucie niezasłużonej krzywdy" Dyrektor zapowiedział, że jest w trakcie przygotowywania odpowiedzi na zarzuty, odpowiedź tę przedstawi prezydentowi Krakowa. W specjalnym oświadczeniu dla mediów dyrektor ocenił także, że pismo, które pracownice przekazały prezydentowi Majchrowskiemu jest "jedynie narzędziem do uzyskania przez niektóre z podpisanych pod nim osób znacznie dalej idących celów". "Mam poczucie wielkiej niezasłużonej krzywdy, którą wyrządzono mnie i mojej Żonie. Będę bronić swojego dobrego imienia i swojej niewinności" - napisał Schoen. Jego żona, scenograf, Joanna Schoen podkreśliła zaś: "Jestem żoną Jacka Schoena od 45 lat, znam go jeszcze z dwuletniego okresu narzeczeństwa. Wiem z całą pewnością, że te zarzuty są skandalicznie nieprawdziwe i zupełnie bezpodstawne". Pod koniec października pracownice Teatru Bagatela poinformowały prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego o niestosownym wobec nich zachowaniu dyrektora placówki. Majchrowski w poniedziałek złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa nadużycia zależności służbowej. Do zawiadomienia Majchrowski dołączył pismo, które otrzymał od kobiet. "Z tego pisma wynika, że dochodziło wielokrotnie - ze strony dyrektora Teatru Bagatela - do przekroczenia, zdaniem pokrzywdzonych, granic nietykalności i godności pracownic. Molestowanie, zdaniem pokrzywdzonych, miało charakter zarówno werbalny jak i fizyczny" - powiedziała prokurator Mirosława Kalinowska-Zajdak. Alina Kamińska, jedna z aktorek, podpisanych pod skargą do Majchrowskiego, tak powiedziała: "Zaryzykowałyśmy wszystko, co dla nas ważne. Wielka odwaga naszych koleżanek. Mamy nadzieję, że otwieramy drogę kolejnym kobietom w Polsce. I mamy zgłoszenia od kolejnych kobiet, także nie związanych z Teatrem, które miały styczność z dyrektorem". Aktorka podkreśliła również, że ich działanie nie jest w żaden sposób podyktowane interesownością (co mogłoby wynikać z fragmentu oświadczenia dyrektora o dążeniu kobiet do "dalej idących celów" - red.), a jest "walką o własną godność". Będzie wniosek o zawieszenie dyrektora Rzeczniczka prezydenta Krakowa Monika Chylaszek poinformowała, że w związku z tą sprawą urząd miasta przygotowuje też dokumenty dla Państwowej Inspekcji Pracy. Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski w ciągu najbliższych dni ma również wystąpić do prokuratora z wnioskiem o zawieszenie dyrektora w pełnieniu funkcji w teatrze. "Prezydent jako pracodawca nie ma w takiej sytuacji narzędzia prawnego, żeby pana dyrektora pozbawić funkcji, a chodzi o to, żeby nie narażać kobiet, które postawiły takie zarzuty swojemu szefowi. Stąd wniosek do prokuratora o środek zapobiegawczy w postaci zawieszenia dyrektora w pełnieniu funkcji" - wyjaśniła rzeczniczka. Zawiadomienie prezydent miasta skierował bezpośrednio do Prokuratury Rejonowej Kraków Śródmieście Zachód, jednak decyzją kierownictwa Prokuratury Okręgowej postępowanie przekazane zostało Wydziałowi Śledczemu Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Henryk Jacek Schoen od 20 lat zarządza Teatrem Bagatela.