Trwa dyplomatyczna ofensywa rządu. Od niedzieli premier odwiedził siedem państw: Litwę, Łotwę, Estonię, a także Węgry, gdzie rozmawiał z szefami państw V4 oraz w środę Francję i Słowenię. Kilka dni temu rozmawiał z premierami Republiki Iraku i Regionalnego Rządu Kurdystanu - to m.in. te telefony miały powstrzymać napływ nowych migrantów na Białoruś. Morawiecki spotka się z Merkel i Scholzem W czwartek w Berlinie spotka się z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i - jak nieoficjalnie podaje Wprost.pl - z jej następcą Olafem Scholzem. Z kolei w piątek Morawiecki poleci do Londynu na rozmowy z Borisem Johnsonem - podał rzecznik rządu Piotr Müller. Na wszystkich spotkaniach z liderami państw UE premier podkreśla, że sztucznie wywołany kryzys na granicy to tylko jeden z elementów szeroko zakrojonych działań. Morawiecki zwraca uwagę także na inne kryzysy wywołane przez Rosję: gazowy czy zwiększoną obecność rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą. Szef polskiego rządu podkreśla także rolę dezinformacji. "Skoordynowana ofensywa dyplomatyczna przynosi pozytywne efekty" - Poziom solidarności jest naprawdę budujący i bezprecedensowy. Skoordynowana ofensywa dyplomatyczna po naszej stronie przynosi pozytywne efekty - przekonywał w Budapeszcie. - Broniąc polskiej granicy, bronimy granicy UE i NATO - podkreślał Morawiecki. Współpracownicy premier podkreślają, że ofensywa dyplomatyczna rozpoczęła się już wiele tygodni temu, ale nie o wszystkich działaniach można otwarcie mówić. Podobne działania podjął w 2014 roku, po aneksji przez Rosję Krymu, ówczesny premier Donald Tusk. W ciągu kilku dni również spotkał się z wieloma liderami państw UE. Opozycja: PiS próbuje przypisać sobie w tej sprawie skuteczność Opozycja przekonuje, że działania rządu są spóźnione, a efekt w postaci stabilizacji sytuacji na granicy przyniosły telefony od Merkel i Macrona do Łukaszenki i Putina. "To nie koniec tego kryzysu, ale PiS, używając mediów publicznych, już dziś próbuje przypisać sobie w tej sprawie skuteczność i sprawczość. Sztuka oszukiwania" - pisał kilka dni temu Grzegorz Schetyna (KO). W środę w podobnym tonie wypowiedział się przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. - Chciałbym dziś widzieć premiera Morawieckiego w Warszawie z informacją, że zdecydował się podjąć jakiekolwiek decyzje w sprawie pandemii. Deeskalacja na wschodniej granicy nastąpiła, a także umiędzynarodowienie problemu nastąpiło nie dzięki Morawieckiemu. Dziś miejsce premiera jest w Warszawie, by powiedział, co zrobi, by nie było tak dramatycznych danych każdego dnia. Narzędzia są na stole, a od jego decyzji zależy życie wielu ludzi. Jego zaniechanie oznacza setki osób śmiertelnych. Jeśli powiem, że dwa dni temu zmarło u nas więcej osób niż w USA, Brazylii, Indiach, to daje jakiegoś wyobrażenie - mówił lider KO.