Niewykluczone, że stanie się to jeszcze dziś. Premier Donald Tusk jest podobno na niego wściekły za przyznanie się do wysokości resortowego zadłużenia. Polityka zamiatania niewygodnego tematu pod dywan dość długo dawała efekt, a Kosiniak-Kamysz był pierwszym wysokim urzędnikiem resortu obrony, który uczciwie i z otwartą przyłbicą powiedział: - Tak. Mamy poważny problem. Długi Ministerstwa Obrony Narodowej są znacznie większe, niż oficjalnie podaje resort. Według nieoficjalnych informacji reportera RMF FM, zaległości przekraczają trzy miliardy złotych. MON przyznaje się natomiast do zadłużenia opiewającego na kwotę miliarda ośmiuset milionów złotych. Miliard osiemset milionów zamierzamy spłacić do końca pierwszej dekady lutego, jeżeli tylko ze strony Ministerstwa Finansów będziemy otrzymywać zastrzyki finansowe w takim tempie, jak do tej pory - zapewnił szef resortu obrony Bogdan Klich: Deklaracja padła na krótko przed spotkaniem z prezydentem Lechem Kaczyńskim, który wezwał ministra Klicha na godzinę 19:30. Tematem rozmowy mają być właśnie zaległe płatności w resorcie. Jako pierwszy o długach resortu poinformował dziennikarz RMF FM. W ubiegły czwartek szef klubu parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski potwierdził te informacje. MON zamykał rok z długami - przyznał. Konsekwencje budżetowej dziury w resorcie obrony mogą być bardzo poważne. Twarda postawa ministra finansów, który zapowiedział, że zadłużone resorty nie otrzymają dodatkowych środków, oznacza natomiast, że zeszłoroczne długi trzeba będzie spłacać pieniędzmi z tegorocznego budżetu. Zaplanowane na ten rok zakupy dla wojska mogą więc zostać ograniczone. Pod znakiem zapytania staje też tempo profesjonalizacji sił zbrojnych.