We wtorek prezydent Andrzej Duda na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego powołał nowych członków Rady Ministrów. W wyniku zmian w rządzie m.in. Mariusz Błaszczak, który dotychczas pełnił funkcję ministra spraw wewnętrznych i administracji, został powołany na ministra obrony narodowej w miejsce Antoniego Macierewicza; nowym szefem MSWiA został dotychczasowy wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński. Na funkcję ministra środowiska, w miejsce Jana Szyszko, powołany został Henryk Kowalczyk, który wcześniej był szefem Komitetu Stałego Rady Ministrów. Witolda Waszczykowskiego na stanowisku szefa MSZ zastąpił Jacek Czaputowicz. Wcześniej w mediach spekulowano, że to Krzysztof Szczerski miałby objąć stanowiska szefa polskiej dyplomacji. Ona sam mówił w grudniu ub.r., że taka propozycja "jest na stole". Pytany, dlaczego ostatecznie nie objął stanowiska szefa MSZ Szczerski powiedział PAP: "Ta decyzja wynikała z podstawowej przesłanki o tym, że tworzymy jedno środowisko polityczne, że powinniśmy w odpowiedni sposób rozłożyć siły polityczne na całym spektrum instytucji państwowych". "Prezydent powiedział przy zaprzysiężeniu nowych ministrów, że jesteśmy drużyną, która odpowiada dziś za prowadzenie polityki w Polsce. Gdy patrzymy z perspektywy tej drużyny na zadania, które są przed nami, to każdy z nas ma tu swoją rolę. Prezydent wobec mnie uznał, że pozostanie w Kancelarii Prezydenta RP jako szef gabinetu, to jest wzmocnieniem całego środowiska politycznego. W oczywisty sposób trudno mi było się nie zgodzić z takim założeniem" - powiedział Szczerski. Zaznaczył, że decyzja ta wynika z koncepcji spójności całego środowiska politycznego a nie poszczególnych instytucji. Jak mówił, jego rola po rekonstrukcji będzie rolą "jednej z tych osób, które będą spajać to środowisko polityczne". "Znam bardzo dobrze, i nie ukrywam, że miałem też udział w rekomendowaniu, pana prof. Jacka Czaputowicza na stanowiska szefa MSZ. Znamy się bardzo długie lata, pracowaliśmy ze sobą w bardzo różnych miejscach, w KSAP, w środowisku akademickim i wielu innych miejscach. To jest bardzo bliska mi osoba w sensie politycznym i osobistym" - powiedział. "Moja rola dzisiaj w Pałacu Prezydenckim to będzie rola właśnie osoby, która będzie spajać to środowisko, także polską politykę zagraniczną. Jestem przekonany, że będziemy mieli do czynienia z dobrą współpracą i współdziałaniem, o którym prezydent mówił; że w tym układzie personalnym to będzie bardzo efektywne" - powiedział szef gabinetu prezydenta. Zaznaczył, że spotkał się już dwukrotnie z prof. Czaputowiczem. "Raz w towarzystwie naszych szefów, czyli prezydenta i premiera, a także indywidualnie wczoraj wieczorem odbyliśmy rozmowę programową i to są dobre rozmowy, które dobrze rokują jako gwarancja spójności polityki zagranicznej" - powiedział Szczerski. Pytany o wpływ prezydenta na zmianę na stanowisku szefa MON, Szczerski podkreślił, że "dokonywanie zmian w rządzie dokonywało się zgodnie z regułami polskiego sytemu politycznego, a te reguły mówią, że rząd jest emanacją większości parlamentarnej". "Tak też jest w tym wypadku. W systemie parlamentarno-gabinetowym, który mamy w Polsce, to większość parlamentarna ma prawo decydować i decyduje o kształcie Rady Ministrów" - podkreślił. Jak zaznaczył, "opinie prezydenta na temat poszczególnych ministrów i ich funkcjonowania w relacjach z prezydentem były powszechnie znane, a wnioski z tych ocen wyciągała już większość parlamentarna". "Premier Morawiecki podczas długiego spotkania w niedzielę wieczorem z prezydentem przedstawił mu wnioski, jakie większość parlamentarna wyciągnęła wobec poszczególnych osób dotyczące funkcjonowania rządu, także biorąc pod uwagę opinie prezydenta" - powiedział prezydencki minister. Dodał, że w podczas tego spotkania premier przedstawił prezydentowi "zarys personalny wszystkich zmian, które miały się dokonać". "Możemy więc mówić o wpływie prezydenta na te decyzje w takim znaczeniu, w jakim prezydent swoje racje, czy opinie przekazywał większości parlamentarnej, prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, czy premierowi Morawieckiemu. Natomiast rząd jest emanacją większości parlamentarnej" - zaznaczył Szczerski. Dopytywany, czy odejście Antoniego Macierewicza z MON było warunkiem, jaki postawił prezydent, Szczerski powiedział, że "tezy jakoby doszło do szantażu, wymuszenia czy działania wbrew woli większości parlamentarnej są nieuprawnione". "Nie ma możliwości dokonania w Polsce zmian na stanowiskach ministerialnych wbrew woli liderów większości parlamentarnej, to jest ustrojowo niemożliwe. Nie ma możliwości, by prezydent, czy ktokolwiek inny, był w stanie wymusić, czy zaszantażować większość parlamentarną, by dokonywała zmian wbrew swojej woli" - podkreślił. "Prosiłbym i apelował do publicystów, żeby powstrzymywali się od tez, które są zbyt daleko idące i emocjonalne, dlatego że dziś potrzeba w Polsce przede wszystkim zjednoczonego środowiska politycznego, które będzie kontynuowało prace podjęte dwa lata temu po zwycięstwie wyborczym najpierw prezydenta a potem obozu Zjednoczonej Prawicy" - zaznaczył. Szczerski podkreślił, że trzeba tworzyć warunki do tego współdziałania, "a to oznacza także powstrzymanie się od emocji, a zwłaszcza formułowania tez, które nie mają pokrycia w faktach".