<a href="http://www.rmf.fm" target="_blank">Radio</a> RMF dotarło do umowy, jaką w 1997 r. - tuż przed oddaniem władzy przez koalicję SLD-PSL zawarła jedna ze spółek kombinatu KGHM z synem Leszka Millera. Syn obecnego premiera miał reprezentować spółkę na zewnątrz i dostawał za to 5 tys. zł miesięcznie plus premie uznaniowe. Nie miał normowanego czasu pracy. - Nie znam szczegółów i zakresu tej umowy. Firmy mogą zawierać takie umowy, jeśli widzą taką przydatność - powiedział w radiu RMF Dyduch. - Jestem przekonany, że tamta umowa była prawidłowa - sam fakt podpisanie umowy nie jest nieprawidłowością - stwierdził. Jak stwierdził sekretarz generalny SLD, nie widzi on związku z raportem rządu o nieprawidłowościach w spółkach skarbu państwa a sprawą syna Leszka Millera. Dwudziestokilkuletni syn premiera zajmował w spółce stanowisko pełnomocnika zarządu ds. kapitałowych. Do jego obowiązków należało reprezentowanie spółki i prowadzenie negocjacji. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/news?inf=258668"class="more" target="_blank" style="color:#07336C">Przecztaj cały wywiad</a>