"Samica orała bielika, którą właśnie wypuściliśmy jest dorosłym okazem. Kiedy do nas przyjechała była już zaobrączkowana. W azylu dla ptaków była od marca ubiegłego roku. Była słaba, miała trochę połamanych piór, więc powrót do zdrowia musiał potrwać" - powiedział Andrzej Kruszewicz, dyrektor Miejskiego Ogrodu Zoologicznego w Warszawie. Jak dodał, jest to samica, która prawdopodobnie była już w rewirze lęgowym i dlatego teraz zapewne do niego wróci. "Teraz jest na to pora. W tej chwili bieliki są już w parach" - wyjaśnił dyrektor zoo. "Był to ptak, który żył na wolności przez dobrych parę lat, polował i był sprawny" - powiedział, pytany czy poradzi ona sobie sama na wolności. Orzeł herbowy Dyrektor Miejskiego Ogrodu Zoologicznego opowiedział podczas spotkania także o tym, jak wygląda i czym żywi się bielik, kiedy żyje w naturalnym środowisku. "Rozpiętość skrzydeł bielika waha się między 2,20 m a 2,35 m. Samice są naprawdę potężne. W locie sprawiają wrażenie ogromnego ptaka. Masa ciała bielika to przynajmniej sześć kilogramów, samice mogą ważyć więcej. Ich szpony są na tyle niebezpieczne, że gdybyśmy wzięli go na rękę bez solidnej rękawicy, to doszłoby do jakieś nieszczęścia. To jest orzeł, który potrafi zmiażdżyć czaszkę zająca. Bieliki polują przede wszystkim na kaczki, gęsi, ryby, ale też zbierają padlinę. W Puszczy Białowieskiej - szczególnie młode bieliki - korzystają z resztek po wilkach. Bieliki potrafią splądrować gniazdo czaplom czy kormoranom i zjeść im dzieci. Potrafią też nękać czaplę, aż ta zwymiotuje rybę i z dumą zanoszą taką zdobycz swoim dzieciom" - mówił Kruszewicz. Potwierdził, że jest to orzeł z polskiego godła. "To jest orzeł herbowy, czyli orzeł biały. Nasi praprzodkowie chcieli mieć symbol, który będzie odróżniał się od symboli sąsiadów, którzy używali czarnego orła. Chcieli się wyróżnić, więc wybrali białego orła" - zauważył dyrektor. Leczenie orlicy Wypuszczona w piątek orlica trafiła do "Ptasiego Azylu" przy warszawskim zoo z Przeorska koło Tomaszowa Lubelskiego w marcu 2018 roku. Uratowali ją leśnicy z Nadleśnictwa w Tomaszowie Lubelskim, po tym jak została znaleziona podtruta, a następnie przekazali ptaka pod opiekę pracowników lubelskiej Fundacji Epicrates. To oni okryli, że orlica cierpi nie tylko z powodu zatrucia, ale także ma dwie rany postrzałowe w skrzydłach. Dzięki lekarzom fundacji orlica przeszła operację wyjęcia jednej z kul. Pocisk - zdaniem lekarzy - nie pochodził z amatorskiej broni pneumatycznej. Na operację wyjęcia drugiej kuli orlica pojechała do stolicy, gdzie zamieszkała w "Ptasim Azylu". Początkowo ptak miał problemy z przyjmowaniem pokarmu, spowodowane zatruciem. Orlica miała też problemy z chodzeniem. Dzięki rehabilitacji jej stan zaczął się poprawiać i w piątek została wypuszczona na wolność. Trwało to prawie rok, ponieważ pracownicy azylu chcieli mieć pewność, że ptak poradzi sobie ze złapaniem, czy przytrzymaniem ofiary, czyli będzie mieć szansę przeżycia. "Ptasi Azyl" przy warszawskim zoo zajmuje się leczeniem i rehabilitacją ptaków. W placówce co roku pomoc znajduje około 6 tysięcy ptaków. Azyl wspiera ochronę zagrożonych gatunków i pomaga lokalnym populacjom ptaków.