"Stosowne służby szukały tego pana, skazanego prawomocnym wyrokiem sądowym, po całym świecie. Niedawno został złapany i sprowadzony do Polski. Za tą akcją stoi państwo polskie, którym obecnie rządzi PiS" - podkreślił Dworczyk w odpowiedzi na pytanie, czy PiS stał za Markiem Falentą. "Kto stoi za Falentą i czy w ogóle stoi, nie mam pojęcia. Różne absurdalne oskarżenia pojawiają się od początku tak zwanej afery podsłuchowej. Mogę się tylko domyślać, że to próba odwrócenia uwagi od rzeczywistych bohaterów, czyli polityków PO, którzy w nie do końca transparentnych okolicznościach omawiali wydarzenia ważne z punktu widzenia państwa i Polaków w sposób szokujący opinię publiczną" - dodał. Minister zgodził się z uwagą, że "żadna sprawa karna, której źródłem byłyby słowa z podsłuchów, nie została sfinalizowana", ale - jak ocenił - "wszyscy wiedzą, że czym innym jest twarda odpowiedzialność karna za złamanie prawa, a czym innym odpowiedzialność polityczna za załamanie standardów, które powinny obowiązywać w życiu publicznym". Dziennik zwrócił też uwagę, że "w liście ujawnionym przez "Rzeczpospolitą" Falenta pisze też o premierze Morawieckim i jego podsłuchanych rozmowach". Dworczyk odparł: "W swojej sytuacji pan Falenta mógłby napisać, że ma materiały obciążające każdego z 28 premierów z Unii Europejskiej. Od tygodni obserwujemy ataki na premiera. Jestem przekonany, że jednym z głównym ich powodów jest jego skuteczność. Obok prezesa Jarosława Kaczyńskiego to premier Morawiecki jest ojcem sukcesu ostatniej kampanii wyborczej. Opozycja widzi, jak mocnym jest atutem dla Zjednoczonej Prawicy. Stąd takie bezpardonowe ataki przy wykorzystaniu kłamstwa i manipulacji". Pytany, czy "Falenta działa na zlecenie opozycji? A może kogoś z wewnątrz prawicy?", polityk odpowiedział: "Nie stawiam tezy, na czyje zlecenie działa Marek Falenta. Stwierdzam tylko, że premier jest bezpardonowo atakowany od dłuższego czasu przez naszych konkurentów, bo Polska dziś rozwija się tak, jak nigdy przez ostatnich 30 lat". Większość konstytucyjna dla PiS? "Byłoby optymalnie" Dworczyk pytany o cel, jaki stawia sobie PiS w najbliższych wyborach, odpowiedział: "Chcemy osiągnąć poparcie, które pozwoli na samodzielne stworzenie rządu jesienią. I o to będziemy zabiegać, rozmawiając z wyborcami i przekonując ich do swoich propozycji oraz kandydatów". Pytany, czy "gra toczy się o większość konstytucyjną", ocenił, że "co do tego, że konstytucja po 20 latach wymaga zmian, zgodni są zapewne wszyscy". "Jako politycy mamy różne spojrzenia, w których miejscach konstytucja powinna zostać zmieniona. Niemniej to byłaby optymalna sytuacja, gdyby jedno środowisko uzyskało większość konstytucyjną. Ale może nawet, jeśli do tego nie dojdzie, to uda się zbudować ponadpartyjną kolację, by zmiany w konstytucji wprowadzić" - dodał. "Wrażliwy temat" Dziennik zapytał także o ordynację wyborczą. "To wrażliwy temat, bo mówimy o święcie demokracji, jakim jest głosowanie Polaków i wybór ich przedstawicieli do samorządu, czy do najwyższych funkcji w państwie. Na pewno udało się nam jedno przez ostatnie cztery lata: zwiększyć frekwencje wyborcze i radykalnie zminimalizować liczbę głosów nieważnych. Zmiany w ordynacji nie mogą być narzucane, muszą być przekonsultowane, ale nie jestem alfą i omegą w kwestiach zmian konstytucyjnych. Podałem wcześniej konkretne dwa przykłady takich zmian, które moim zdaniem powinny zostać rozstrzygnięte, nie przesądzając, w jakim kierunku powinny pójść" - opowiedział szef KPRM. Minister odniósł się również do uwagi, że "PiS wprowadzał poważne zmiany instytucjonalne w TK czy SN, narażając się na konflikt z Brukselą" i został zapytany "czy po wyborach do europarlamentu może dojść do wyciszenia tego sporu? Są jakieś sygnały?". "Z pewnością da się zauważyć teraz mniej emocji, a więcej merytoryki, otwartości na argumenty. Trzeba pamiętać, że całą sekwencję wydarzeń w TK zaczęła PO próbą nielegalnego wybrania sędziów. Zawsze byliśmy za tym, by napięcia rozwiązywać w sposób polubowny. Problemem jest postawa niektórych polityków i urzędników UE. Nie potrafią zaakceptować wyboru Polaków, którzy postawili na PiS. Stąd działania m.in. pana Timmermansa. Jako urzędnik UE powinien być bezstronny, a w kampanii widzieliśmy, jak wprost angażował się w popieranie niektórych polityków i ugrupowań. W pewnych rzeczach zrobiliśmy krok wstecz, ale z reformy sądownictwa nie zamierzamy się wycofać. Nie może być tak, że mając drugą największą w Europie - po Niemczech - liczbę sędziów, odnotowujemy procesy sądowe trwające kilka, a nawet 10 lat" - powiedział szef kancelarii premiera.