Michał Dworczyk odniósł się we wtorek w rozmowie z wp.pl do sformułowanego przez marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego żądania publicznych przeprosin dyrektorki jego gabinetu Małgorzaty Daszczyk. Pytany był, czy nie dziwi go, że TVP nie przeprosiło za incydent z operatorem kamery, w wyniku którego Daszczyk została uderzona kamerą w głowę. "Uważam, że przede wszystkim operator kamery, który uderzył tą panią, powinien przeprosić i sprawdzić, czy się nic złego nie stało. Widziałem to nagranie, nie lekceważę, broń Boże, takiego incydentu. Sam byłem wielokrotnie w Sejmie w sytuacji, w których operatorzy, dziennikarze czy politycy przewracali się. Sam, nie dalej jak przed Nowym Rokiem, podnosiłem jednego operatora z ziemi, bo tam się dzieją czasami takie sceny właśnie, gdzie ludzie na siebie wpadają. Jeżeli nie została ta pani przeproszona, to niedobrze" - powiedział. "Natomiast robienie z tego jakiejś takiej straszliwej historii wydaje mi się jakimś spektaklem politycznym, który panu marszałkowi najzwyczajniej w świecie nie przystoi" - ocenił Dworczyk. "Bzdura i próba kreowania się na ofiarę" Pytany był także o to, czy jest "polityczne zlecenie - wykończyć Grodzkiego". "To jest bzdura i próba kreowania się na ofiarę przez polityka, który zdecydował się wejść do absolutnie ekstraklasy (...) politycznej, zdecydował się wziąć na siebie ciężar prowadzenia walki politycznej" - mówił. Według Dworczyka marszałek Senatu prowadzi od pierwszego dnia walkę polityczną, a teraz ma pretensje o to, że dziennikarze, inni politycy, prześwietlają wszystkie aspekty jego życia. W opinii ministra pojawiają się informacje o wydarzeniach z przeszłości, z których marszałek nie jest zadowolony. "No cóż, każdy jest kowalem własnego losu, każdy może mieć pretensje do siebie. A jeżeli jest niesłusznie oskarżany, pomawiany, czy atakowany, to są instrumenty prawne, żeby temu przeciwdziałać" - mówił. Trybunał Stanu dla Grodzkiego? Dworczyk pytany był też o sugestie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, że marszałek Grodzki za zaproszenie Komisji Weneckiej do Polski mógłby stanąć przed Trybunałem Stanu. "Jeżeli są takie sytuacje, w których politycy łamią prawo, to muszą liczyć się z konsekwencjami. Jeżeli minister sprawiedliwości, czy grupa parlamentarzystów uzna, że jakiś polityk złamał prawo, może taki polityk liczyć się z wnioskiem do Trybunału Stanu. Takie rzeczy się zdarzają" - powiedział. Pytany był także o to, co zrobi rząd, jeżeli marszałek Grodzki okaże się skuteczny i Unia Europejska nakaże wstrzymanie ustawy dyscyplinującej sędziów. "Mam nadzieję, że będziemy mieli do czynienia z merytoryczną dyskusją. Na razie mamy do czynienia z pewnym spektaklem i pewną akcją polityczną wywołaną przez opozycję. Jest to przykry, kolejny przykład tego, jak politycy opozycji próbują na forum międzynarodowym oczerniać Polskę, przedstawiać działania rządu w nieprawdziwym świetle, szkodząc tym samym nie rządowi Prawa i Sprawiedliwości, a wizerunkowi Polski i naszemu krajowi" - uważa Dworczyk. Dodał, że nie chce rozstrzygać, czy marszałek powinien podać się do dymisji. "Bez wątpienia pan marszałek powinien być zainteresowany, żeby wszystkie wątpliwości, które są zarówno wokół jego działań jako marszałka Senatu, ale również, a może przede wszystkim wątpliwości dotyczące jego przeszłości i oskarżeń, które są formułowane pod jego adresem, żeby wyjaśnić" - zaznaczył. Czy warto było bronić senatora Stanisława K.? Odniósł się także do zatrzymania przez CBA byłego senatora PiS Stanisława K. pod zarzutem wielomilionowych łapówek. Pytany był, czy warto było go bronić przed odebraniem immunitetu. "Dobrą praktyką w takich sytuacjach jest kierowanie się materiałami, które są dostarczane do senatorów i uchylanie immunitetu w tego rodzaju sytuacjach. Wtedy został popełniony błąd, to trzeba jasno powiedzieć" - powiedział minister. Jego zdaniem, jak zaznaczył, najlepszą praktyką jest zrzeczenie się immunitetu przez polityka w takiej sytuacji. Dodał, że sprawy Stanisława K. nie zna i życzy mu, aby wyjaśnił wszystkie wątpliwości jak najszybciej.